RAFAŁ JACKIEWICZ: WSZYSTKO JEST DO DUPY, TYLKO KASA SIĘ ZGADZA

Piotr Fajks, Informacja własna

2015-09-08

- O pojedynku dowiedziałem się w sobotę. Miałem tego dnia sześć kilogramów nadwagi. Teraz jest już tylko dwa. Jadę nieprzygotowany, bez aklimatyzacji, za to z nadzieją, że mój rywal nie będzie miał tego wieczoru swojego dnia - mówi otwarcie Rafał Jackiewicz (46-13-2, 21 KO), były mistrz Europy kategorii półśredniej, który w nocy z piątku na sobotę podczas gali Premier Boxing Champions w Toronto skrzyżuje rękawice z niedawnym pretendentem do tytułu mistrza świata, Ionutem Danem Ionem (34-3, 18 KO).

- Sprawa jest bardzo prosta. Wszystko jest do dupy. Chodzi tylko i wyłącznie o pieniądze, które za ten pojedynek są bardzo atrakcyjne. Lecę do Kanady na przysłowiowego wariata. Bez formy, aklimatyzacji i z nadzieją, że mój rywal dostanie tego dnia biegunki, oczywiście nie ze strachu przede mną, ale wiadomo jaki jest boks. Może uda mi się go trafić i sprawię sensację. Boks to moja praca. I c..j w to wbijam, co ludzie o tym myślą. Aktualnie prowadzę ponad sto treningów miesięcznie, ale, kurcze, akurat w tym momencie potrzebuję tych pieniędzy - nie ukrywa były pretendent do mistrzowskiego pasa federacji IBF.

RAFAŁ JACKIEWICZ: SERWIS SPECJALNY

- Jestem szczery i mówię jak jest. Przez całą moją karierę nie zarabiałem za wygrane walki, tyle co teraz za dotychczasowe przegrane i ewentualne następne. Sorry, taki mamy klimat. W ramach moich przygotowań w niedzielę w Mińsku Mazowieckim zrobiłem sparing z pięcioma chłopakami z kickboxingu. Ponadto zrobiliśmy konkurs. Dziesięciu facetów różnych gabarytów, od 60 do 120 kilogramów, próbowało na zmianę mnie okładać, przy czym ja mogłem się tylko bronić. Muszę przyznać, że refleks mam jeszcze całkiem niezły. Za ocean lecimy w czwartek, żebym zdążył się zaaklimatyzować. Mimo tego wszystkiego wokół mnie, na pewno dam z siebie wszystko i wstydu nikomu nie przyniosę - dodał Jackiewicz.