JOEY DAWEJKO I JEGO SZYBKA DEMOLKA
Joey Dawejko (15-4-2, 8 KO) na ringach zawodowych wciąż nie spełnił jeszcze pokładanych w nim nadziei. Były mistrz świata kategorii super ciężkiej trzy miesiące temu stoczył dobrą, choć nieznacznie przegraną walkę z Amirem Mansourem. Dziś w nocy efektownie się odbudował.
Pięściarz z Filadelfii mający polskie korzenie warunkami fizycznymi nikomu nie zaimponuje, gdyż 178 centymetrów i lekko otyła sylwetka nie zrobi na nikim wrażenia. Ma jednak to coś. Przekonał się o tym na własnej skórze Robert Dunton (11-15-1, 6 KO). Dawejko zakończył potyczkę błyskawicznie. Prawy podbródkowy i koniec, a wszystko w zaledwie 31 sekund.
Teraz Joeya czeka dużo trudniejsze zadanie, bo za dokładnie trzy tygodnie spotka na swojej drodze ograniczonego technicznie, za to silnego niczym tur Natu Visinię (11-1, 9 KO), który pomimo porażki zdołał posadzić na tyłku Steve'a Cunninghama.
Podobna sprawa z Andym Ruizem. Jest nawet lepszy od Dawejki ale też wydaje mi się że ten najwyższy pułap pozostanie dla niego nieosiągalny i wyższy w miarę sprawny i zdyscyplinowany taktycznie zawodnik wypyka go solidnie obijając po drodze.