W mediach na Wyspach zawrzało. Tony Thompson (40-5, 27 KO), który dwukrotnie znokautował Davida Price'a (19-3, 16 KO), a wraz z nim brytyjskie nadzieje na mistrzostwo w wadze ciężkiej, stosował doping - grzmią serwisy internetowe.
W organizmie Amerykanina wykryto hydrochlorotiazyd - lek na nadciśnienie, który przy okazji działa moczopędnie, a czasami bywa też wykorzystywany jako środek maskujący. 43-latek podkreśla jednak, że brał go wyłącznie w celach leczniczych, o czym, jak twierdzi, dobrze wiedziała Brytyjska Komisja Antydopingowa (UAKD). - Tak, oblałem test, ale każdy wie, z jakiego powodu. Po prostu wziąłem lek na nadciśnienie. Biorę to, co przepisał mi lekarz. Mam nadciśnienie od 15 lat - skomentował "Tygrys".
Sprawa wypłynęła na jaw dopiero teraz, ponieważ Thompson złożył odwołanie i walczył o oczyszczenie swojego nazwiska. Komisja uznała jednak, że nie przedstawił wystarczających dowodów potwierdzających jego tezę, że brał lek z powodów zdrowotnych. Został zawieszony w Wielkiej Brytanii na 18 miesięcy. Dyskwalifikacja zakończyła się w maju bieżącego roku.
Thompson pokonał Price'a, brązowego medalistę olimpijskiego z Pekinu w lutym i lipcu 2013 roku. Brytyjskie media wypominają mu teraz, że przed pierwszym starciem z Anglikiem otwarcie mówił, aby zalegalizować doping.
- Wiem, że to kontrowersyjna opinia, ale uważam, że doping powinien być dozwolony, koniec kropka. To tak jak z prawem do posiadania broni – słuchają tylko dobrzy ludzie. I ci dobrzy ludzie zostają później bez broni - mówi wtedy.