ABRAHAM ZNOKAUTOWAŁ STIEGLITZA I ZAKOŃCZYŁ DŁUGĄ SERIĘ

Redakcja, Informacja własna

2015-07-18

Obaj pięściarze mieli już za sobą trylogię. Arthur Abraham (43-4, 29 KO) obiecywał, że tym razem nie pozostawi już żadnych wątpliwości i piątej walki z Robertem Stieglitzem (47-5-1, 27 KO) nie będzie. Jak obiecał, tak zrobił. Teraz już nikt nie ma wątpliwości, który z nich jest lepszy.

Pretendent, a zarazem dawny champion, rozpoczął pojedynek agresywnie. Obrońca tytułu jednak zbierał jego ciosy na gardę bądź przepuszczał unikami. Podobny przebieg miała druga runda, przy czym trochę aktywniej boksował wtedy Abraham, który dwukrotnie zaskoczył challengera prawą ręką. Po trochę słabszej z obu stron rundzie trzeciej, w czwartej zaczęła się uwidaczniać przewaga "Króla". Przede wszystkim był aktywniejszy, bił celniej, a po lewym prostym nacierający na niego Stieglitz przysiadł i był liczony.

W piątym starciu Robert próbował zmazać złe wrażenie, jednak jego ataki spadały na rękawice spokojnego w defensywie Arthura. W szóstej rundzie było już natomiast po wszystkim...

Abraham doskoczył do rywala i trafił bardzo mocnym prawym krzyżowym. Zrozumiał, że to jego szansa, więc ponowił akcję i na Stieglitza spadły kolejne cztery bomby. Pretendent zrobił krok w tył, za moment w przód i próbował odpowiedzieć z całym skrętem tułowia. Abraham wykonał taki sam ruch, tylko że okazał się o ułamek sekundy szybszy. Trafił obszernym sierpem na skroń. Ta bomba odcięła Stieglitza od prądu. "Zatańczył" i padł ciężko na matę ringu w Halle. O dziwo zdołał się podnieść, gdy sędzia wykrzyczał dziewięć, lecz z jego narożnika poleciał ręcznik na znak poddania. I słusznie, bo mogło się skończyć brutalnym nokautem.

Tym samym Abraham zakończył serię ze Stieglitzem stosunkiem 3:1, jednak co najważniejsze, po raz czwarty z rzędu obronił tytuł mistrza świata kategorii super średniej według federacji WBO.