MICHAŁ CIEŚLAK ZASTOPOWAŁ BOYĘ W OSTATNICH SEKUNDACH WALKI

Redakcja, Informacja własna

2015-06-27

Antoine Boya (6-8-1, 1 KO) był przymierzany do Michała Cieślaka (8-0, 4 KO) już w zeszłym roku. Zmierzyli się dopiero dziś w Krynicy, gdzie niepokonany prospekt kategorii cruiser powracał na ring po długiej przerwie spowodowanej operacją łokci i długą rehabilitacją. I wrócił w dobrym stylu.

Pięściarz z Radomia rozpoczął tak jak obiecywał - lewym prostym, jakim stopował niższego Francuza. Zagapił się jednak w pierwszej rundzie i przyjął mocny lewy sierpowy. W drugiej podrażniony trochę przyjął bitkę w półdystansie. Był w niej lepszy, choć Boya odgryzał się mu swoimi obszernymi uderzeniami, najczęściej zbieranymi na blok.

W trzeciej odsłonie Michał cofając się skontrował lewym sierpem na szczękę. Zranił przeciwnika, jednak nie poszedł za ciosem i spokojnie dalej boksował. Od czwartej radomianin skoncentrował się na obijaniu korpusu, choć wciąż powtarzały się stare błędy i bicie każdej akcji z pełną parą, bez różnicowania siły. W końcówce piątego starcia reprezentant "Trójkolorowych" już nawet odpuścił pojedyncze kontry i coraz szczelniej zasłaniał się przed atakami naszego rodaka. W szóstym Cieślak trafił najpierw mocno bezpośrednim prawym przy linach, a potem lewym hakiem od dołu na głowę, lecz twardy oponent jak stał, tak stał nadal.

W siódmej rundzie podopieczny Adama Jabłońskiego zaskoczył Francuza fajną kombinacją prawy-lewy sierp. No i po raz pierwszy w karierze wypłynął na taki dystans, dobrze znosząc kondycyjnie trudy pojedynku. Na ostatnią część wyszedł rozluźniony i szybko widać było tego efekty. Minutę przed końcem wystrzelił akcją prawy podbródkowy-lewy sierp. Pod Boyą ugięły się nogi. Michał doskoczył do niego, obijał przez trzydzieści sekund, aż w końcu Grzegorz Molenda wkroczył do akcji i zastopował potyczkę. Francuz protestował i być może dotrwałby do kończącego gongu. Decyzja ringowego na pewno jednak nie wypaczyła końcowego wyniku. I tak wygrać mógłby tylko Michał.