WILDER O POWIETKINIE: NIEZWYKLE ISTOTNE BADANIA ANTYDOPINGOWE

Rick Reeno, Boxingscene

2015-06-22

Deontay Wilder (34-0, 33 KO) pod koniec września ma stoczyć drugą dobrowolną obronę tytułu mistrza świata wagi ciężkiej według federacji WBC, a w październiku rozpocząć negocjacje z obozem Aleksandra Powietkina (29-1, 21 KO), który po błyskawicznej demolce na Mike'u Perezie zyskał status oficjalnego pretendenta do pasa. Już teraz jednak widać, że te negocjacje mogą być bardzo burzliwe.

Niemal na pewno żadna ze stron nie ustąpi co do miejsca. Być może ciekawiej niż na ringu będzie podczas oficjalnego przetargu, wszak za oboma pięściarzami stoją potężni i obrzydliwie bogaci promotorzy. Karierą Rosjanina steruje Andriej Riabiński, który potrafił zaoferować ponad 23 miliony dolarów na organizację starcia "Saszy" z Władimirem Kliczką. Z kolei za Amerykaninem stoi potężny Al Haymon, który ma w swojej stajni około 250 najlepszych zawodników ze wszystkich kategorii.

Kilkanaście dni temu "Brązowy Bombardier" wprost zarzucił potencjalnemu rywalowi, że podejrzewa go o stosowanie dopingu. Teraz dodał, że właśnie badania antydopingowe będą kluczową sprawą podczas negocjacji.

- W niektórych krajach pewne środki wspomagające są dozwolone, w innych już nie. Są zawodnicy, którzy doskonale wiedzą jak unikać systemu kontroli i jak przechodzić takie badania. Ja jestem czysty, dlatego testy będą dla mnie niezwykle istotną sprawą przy tych rozmowach. Oczekuję, że skoro ja jestem czysty, to mój rywal również będzie. To wstyd, że wciąż mamy w tym biznesie ludzi, którzy poprzez doping próbują się przebić na szczyt - powiedział Wilder.

- Zawodnikom naprawdę może stać się krzywda. Nie rozumiem jak ci zawodnicy mogą żyć ze świadomością, że oszukują i nic sobie z tego nie robią. Ja bym tak nie potrafił - dodał champion.