BRONER: NA GALI DE LA HOYA-PACQUIAO LUDZIE PRZYSZLI NA MNIE

Redakcja, boxingnewsonline.net / fighthype.com

2015-06-12

Szóstego grudnia 2008 roku na gali De La Hoya-Pacquiao w Las Vegas 19-letni wówczas Adrien Broner (30-1, 22 KO) przystąpił do piątej zawodowej walki. Amerykanin był jeszcze wtedy mało popularny, ale jego ego już było ogromne.

- Jestem wyjątkowym. Mówią, że szalony - i pewnie mają rację, ale trzeba być szalonym, aby dostać się tutaj, gdzie teraz jestem. Na każdej scenie, na jakiej walczyłem, nawet na gali De La Hoya-Pacquiao, gdzie wystąpiłem w pierwszej czy drugiej walce wieczoru, zawsze czułem, że ludzie przychodzą na mnie. Tylko że po prostu się spóźnili - stwierdził 25-latek.

Broner pokonał wówczas w MGM Grand Grand w pierwszej rundzie Scotta Furneya. Teraz w tej samej hali czeka go znacznie większe wyzwanie - 20 czerwca skrzyżuje rękawice z Shawnem Porterem (25-1-1, 16 KO). Bukmacherzy faworyzują jego rywala, który swoim agresywnym stylem ma sprawić Bronerowi kłopoty podobne do tych, które miał w jedynej dotychczas przegranej walce z Marcosem Maidaną.

- Nie mam problemu z rolą underdoga. Jestem nim wyłącznie z własnej winy - z powodu tego, jak walczyłem z Maidaną. Marcos mnie wtedy pokonał, ale tak naprawdę to ja pokonałem samego siebie. Ludzie twierdzą, że z Porterem może być podobnie, że ma taki sam styl, ale między nimi w ogóle nie ma porównania - powiedział.

Tak samo jak "Problem", Porter ma na koncie jedną porażkę, jednak młodszy z Amerykanów podkreśla, że nie analizuje walki swojego rodaka z Kellem Brookiem.

- Wielu zawodników popełnia błąd, że skupia się na przegranych rywala. Ja wolę analizować ich najlepsze występy - stwierdził.