VIC DARCHINYAN NIE SKŁADA BRONI

Redakcja, Informacja własna

2015-06-09

Swego czasu Vic Darchinyan (40-8-1, 29 KO) siał wręcz postrach w najlżejszych kategoriach. Dziś jest już jednak o krok od czterdziestki, a w ośmiu ostatnich potyczkach zanotował aż pięć porażek. Trzy ostatnie to w dodatku porażki przed czasem. Mimo tego "Raging Bull" nie zamierza składać broni.

Półtora roku temu Vic przegrał przed czasem z Nonito Donaire'em, ale do czasu feralnej dziewiątej rundy prowadził wyraźnie na dwóch kartach. W sobotę, gdy poległ w ósmym starciu z Jesusem Cuellarem, do czasu nokautu też radził sobie dobrze. Dlatego wciąż tli się w nim nadzieja, że zdoła choćby jeszcze raz założyć na biodrach pas mistrzowski.

Sobotni pojedynek toczył się o tytuł WBA dywizji piórkowej w wersji Regular. Górny limit wynosi 126 funtów, czyli 57,15 kg. Wychodząc do ringu Darchinyan ważył 131 funtów, Cuellar aż 145! Był więc tego dnia zawodnikiem kategorii nie piórkowej, a półśredniej...

- Vic był w dobrej formie, a my nie dobieramy sobie rywali pod siebie. Mój zawodnik wiele udowodnił tym występem i jestem z niego dumny. Plan był taki, by boksował zamiast się bić i dopiero w ostatnich rundach zaatakować mocniej. Wszystko działało do ósmej rundy. Niestety wyszło to, że przeciwnik był dużo większy oraz cięższy. Przecież Cuellar przybrał w ciągu pół dnia aż dwadzieścia funtów (9 kg. dop. Redakcja). A gdyby gala odbywała się wieczorem, a nie popołudniu, to prawdopodobnie nabrałby jeszcze więcej masy - nie ukrywa rozczarowania Eduard Gumaszianom, menadżer i trener Ormianina w jednym.