FOREMAN: NIE LUBIŁEM BOKSU, WALCZYŁEM DLA KASY

Redakcja, Sports Illustrated

2015-05-06

George Foreman, jeden z najlepszych zawodników w historii wagi ciężkiej, przyznał, że nigdy specjalnie nie przepadał za boksem. Dla 66-letniego dzisiaj Amerykanina, który w latach świetności nokautował takie sławy, jak Joe Frazier, Ken Norton czy Ron Lyle, jedyną motywację do pojawiania się między linami stanowiły pieniądze.

- Nie lubiłem boksu. Nie znosiłem go. Byłem bardzo niezadowolony, że muszę bić ludzi, aby zarobić na życie. Wróciłem na ring tylko dlatego, że przestałem czerpać zyski - mówi "Big" George.

Foreman zakończył karierę w 1977 roku, ale wznowił ją po dziesięciu latach i w końcu 1994 pokonał Michaela Moorera, zostając najstarszym mistrzem świata w historii wagi ciężkiej.

Zobacz: PPV? ZACZĘŁO SIĘ OD HOLYFIELD-FOREMAN

- Pamiętam, że jak po raz pierwszy odchodziłem z boksu, brałem milion dolarów za walkę. Po powrocie dostawałem po 5 tysięcy, a raz zdarzyło się nawet, że tylko 2 tysiące. Nie miałem jednak nic przeciwko, bo w końcu zarabiałem. Faceci tacy jak Mike Tyson zgarniali wtedy miliony, a mi dawali 2 tysiące. Ale potem gaże rosły, aż w końcu za walkę z Evanderem Holyfieldem w 1991 roku dostałem 2,5 miliona. Przegrałem wtedy, ale miałem na konacie 2,5 bańki. Wróciłem do gry - stwierdził Foreman.

Po raz drugi Foreman zakończył karierę w 1997 roku, licząc niespełna 49 lat. Kolejny powrót na ring nie był już potrzebny, bo bokser znalazł inne źródło dochodu. W latach 90. w Stanach Zjednoczonych pojawiły się reklamowane jego nazwiskiem grille. Pięściarz zarobił na tym interesie grubo ponad 100 miliony dolarów.