MAYWEATHER-PACQUIAO. 10 NAJWIĘKSZYCH ZWYCIĘSTW FLOYDA (cz. 2)

Leszek Dudek, Opracowanie autorskie

2015-05-01

Jedyna godna tego określenia Walka Stulecia naszych czasów odbędzie się już za kilkadziesiąt godzin. W sobotę w nocy czeka nas wielkie pięściarskie święto, przygotujmy się więc do niego należycie i przypomnijmy sobie najlepsze występy obydwu wspaniałych rywali.

Na łamach BOKSER.ORG przedstawiliśmy już 10 największych zwycięstw Manny'ego Pacquiao (57-5-2, 38 KO), teraz czas na ranking najważniejszych wygranych w karierze króla P4P Floyda Mayweathera (47-0, 26 KO). Amerykański geniusz defensywy i najlepszy counter-puncher w naszych dziejach ma imponujące bokserskie CV, a na liście pokonanych przez niego zawodników wprost roi się od wielokrotnych mistrzów świata i legend ringu.

NAJWIĘKSZE ZWYCIĘSTWA PACQUIAO >>>

Z igrzysk olimpijskich w Atlancie Mayweather wrócił z brązowym medalem i poczuciem, że został obrabowany w półfinałowym pojedynku z Bułgarem Serafimem Todorowem, warto jednak nadmienić, że w ćwierćfinale Floyd kontrowersyjnie pokonał świetnego Kubańczyka Lorenzo Aragona. Postanowił, że już nigdy więcej nie poczuje smaku porażki i podpisał kontrakt zawodowy.

Amerykanin zebrał wszystkie najważniejsze laury. Jego dorobek to dziesięć prestiżowych pasów mistrza świata w sześciu kategoriach, wyróżnienia dla Najlepszego Pięściarza Roku (BWAA: 2007 i 2013, The Ring: 1998 i 2007) oraz tytuły najlepszego pięściarza świata w wadze super piórkowej, lekkiej, półśredniej i junior średniej. Bilans Mayweathera w pojedynkach mistrzowskich to 24-0 (10 KO).

NAJWIĘKSZE ZWYCIĘSTWA FLOYDA MAYWEATHERA (cz. 1) >>>

5. Juan Manuel Marquez (19.09.2009) – UD 12

Po zwycięstwach nad De La Hoyą i Hattonem "Pretty Boy" poczuł się znudzony boksem. W obliczu braku nowych wyzwań oświadczył, że przechodzi na emeryturę, choć wszyscy wiedzieli, że pewnego dnia Mayweather wróci na ring. Pod jego nieobecność tron króla P4P zajął Manny Pacquiao, a drugie miejsce przypadło jego arcyrywalowi Juanowi Manuelowi Marquezowi. Właśnie "Dinamitę" wybrał Floyd na przeciwnika po 21-miesięcznym rozbracie z boksem. Nie obyło się bez kontrowersji. W jednym z odcinków HBO 24/7 Meksykanin zachwalał picie własnego moczu, a przed samą walką okazało się, że Mayweather przekroczy o prawie kilogram umowny limit 144 funtów. Skończyło się na 600 tysiącach dolarów zadośćuczynienia dla Marqueza i niepokoju kibiców Amerykanina, którzy obawiali się, że Floyd może wyjść między liny zardzewiały i bez formy. W ringu Mayweather rozwiał wszelkie wątpliwości i całkowicie zdeklasował meksykańskiego wojownika, który w drugiej rundzie zaliczył nawet randkę z deskami. - Wrócił i jest lepszy niż kiedykolwiek! - ekscytowali się komentatorzy HBO. Od tamtej pory aż do 2012 roku trwała gorąca dyskusja, kto jest numerem 1 światowego boksu: Pacquiao czy Mayweather?

4. Shane Mosley (01.05.2010) – UD 12

Pierwsze przymiarki do tej walki miały miejsce w 1999 roku, kiedy Mayweather rządził w kategorii super piórkowej, a "Sugar" Shane był królem wagi lekkiej. Mosley wybrał jednak większe pieniądze i poszedł w górę, by rzucić rękawicę "Złotemu Chłopcu", którego ostatecznie pokonał i stał się supergwiazdą sportu oraz najlepszym pięściarzem rankingu P4P. Wiele lat później, gdy Mosley spadł już z piedestału, a Floyd umocnił swą pozycję, pojedynek znów stał się możliwy. W 2010 roku 38-letni Shane przechodził wczesny kryzys wieku średniego. Wskrzesił karierę po efektownym znokautowaniu Mayorgi i imponującym rozbiciu Margarito, ale w tym samym czasie rozstawał się z żoną i pokrywał ramię tatuażami. To działo się jednak za kulisami. Zwykli kibice byli bardzo zaintrygowani walką dwóch czołowych pięściarzy wagi półśredniej, a jeden z komentatorów na wyrost nazwał nawet to starcie "najbardziej wyczekiwanym pojedynkiem tej kategorii od czasu pierwszej batalii Leonarda z Hearnsem". Mimo zaawansowanego wieku Mosleyowi dawano niemałe szanse na zaskoczenie faworyta. W drugiej rundzie "Słodki" dwukrotnie naruszył Floyda i choć do wygranej przed czasem było jeszcze daleko, to jednak uznaje się ten moment za najbardziej kryzysowy w całej karierze Mayweathera. "Money", który właśnie porzucił towarzyszący mu od początku kariery przydomek "Pretty Boy", opanował sytuację w trzecim starciu i do samego końca nie oddał już ani jednej odsłony, wygrywając wysoko na punkty dzięki lepszemu refleksowi, doskonałemu jabowi i kapitalnym kontrom, na które Mosley nie potrafił znaleźć odpowiedzi.

3. Canelo Alvarez (14.09.2013) – MD 12

Sześć lat wcześniej Mayweather przejął pałeczkę od "Złotego Chłopca". Teraz De La Hoya i "Canelo" mieli nadzieję, że nadszedł czas na kolejną zmianę warty i na plecach podstarzałego mistrza wybije się młody wilczek, który spośród wszystkich utalentowanych gwiazdek cieszył się największą popularnością. Zbudowany jak gladiator Alvarez wygrał korespondencyjny pojedynek z Miguelem Cotto, pokonując jego pogromcę Austina Trouta. Wydawało się, że z walki na walkę jest coraz lepszy, a ekspozja jego formy była przewidywana na obchody rocznicy rozpoczęcia walki o niepodległość. Może to umowny limit zakontraktowany na 152 funty, a może błędne założenia taktyczne sprawiły jednak, że "Canelo" nie istniał w ringu. W pojedynku, który ustanowił nowy rekord przychodów z imprezy sportowej, lśnił tylko jeden zawodnik - Floyd "Money" Mayweather. Amerykanin przez 12 rund ośmieszał Alvareza. W całej walce nie przyjął ani jednego groźnego ciosu i potwierdził, że jest najbardziej utalentowanym pięściarzem trwającej ery, a fakt, że takich występów zanotował w całej karierze już kilka, dobitnie świadczy o tym, że w całej historii boksu było najwyżej pięciu takich wirtuozów. Remisowy wynik wytypowany przez sędziującą tę potyczkę C.J. Ross to największy skandal w nowożytnej historii sportu.

2. Oscar De La Hoya (05.05.2007) – SD 12

"Pretty Boy" długo czuł się niedoceniany. Wierzył, że dzięki talentowi i ciężkiej pracy może osiągnąć status największej gwiazdy boksu zawodowego, ale jednocześnie wiedział, że dokonanie tego nie będzie możliwe bez pokonania wielkiego nazwiska. Najlepszym wyborem był gasnący, ale wciąż niebywale popularny Oscar De La Hoya - obdarzony czarującym uśmiechem i śmiercionośną lewą ręką mistrz olimpijski z Barcelony, dziesięciokrotny mistrz świata zawodowców w sześciu kategoriach, wspaniały pięściarz, który przegrał prawie wszystkie ważne walki. W 2007 roku "Złoty Chłopiec" najlepsze lata miał już sobą, ale po dominującym zwycięstwie nad Ricardo Mayorgą znów należało się z nim liczyć. Za kulisami działo się sporo, w grę wchodziły przecież rekordowe sumy. Poważny problem pojawił się, kiedy trenujący "Złotego Chłopca" od 2001 roku Floyd Mayweather Senior odmówił przygotowania Oscara do walki ze swoim synem. Stanowczy jednak nie był. Chodziło o kasę. Za dwa miliony dolarów był gotów zapomnieć o więzach krwi, ale Oscar proponował tylko jedną czwartą tej stawki. Miał ją podwoić w przypadku odniesienia zwycięstwa. Ostatecznie w narożniku zastąpił go Freddie Roach, który przygotował De La Hoyę na tyle dobrze, że ten stoczył bardzo dobry pojedynek i przegrał niejednogłośnie na punkty - zdaniem wielu niesłusznie. Wielokrotne obejrzenie tego pojedynku nasuwa jedyny słuszny wniosek - w ringu lepszy był Floyd, a werdykt powinien być jednomyślny w rozmiarze od 7-5 do 8-4. De La Hoya zarobił rekordowe wówczas 52 miliony dolarów, Mayweather - 25. Nastąpiła zmiana warty.

1. Diego Corrales (20.01.2001) - TKO 10

To zwycięstwo to do dziś wisienka na torcie w dorobku Floyda Mayweathera. Naprzeciw siebie stanęli dwaj niepokonani mistrzowie świata wagi super piórkowej. Żaden nigdy wcześniej nie leżał na deskach, obydwaj byli w czołówce rankingu najlepszych pięściarzy bez podziału na kategorie. Ze względu na układ stylów faworytem był "Pretty Boy", ale jego rówieśnika "Chico" nikt nie skreślał ze względu na potworną siłę ciosu i niesamowite serce do walki. Chyba nikt nie spodziewał się, że pojedynek okaże się tak jednostronny. Niespełna 24-letni Floyd czuł, że lejąc Corralesa wypełnia misję - mści się na damskim bokserze w imieniu wszystkich kobiet będących ofiarami przemocy domowej. Co młodsi kibice pamiętają nieżyjącego już Diego tylko z wielkich ringowych wojen, ale w tamtym okresie "Chico" rzekomo znęcał się nad swoją ciężarną żoną. Okrutna hipokryzja czy ponury żart losu? Doskonale skoordynowany i niebywale szybki Mayweather nie dał Corralesowi żadnych szans i wygrał każdą z dziesięciu rund, a po drodze aż pięć razy rzucał rywala na deski. Statystyki ciosów były miażdżące: 220 do 60 na korzyść Floyda. Absolutnie wszyscy byli oczarowani umiejętnościami młodego gwiazdora. - Nie widziałem takiego pokazu boksu od czasów Willie Pepa - zachwycał się Harold Lederman. Całkowitą dominację nad Corralesem może przebić tylko pobicie Manny'ego Pacquiao.