HAYE: NAJPIERW WILDER, A POTEM UNIFIKACJA Z KLICZKĄ

Redakcja, iFL TV

2015-03-20

Wciąż nie wiadomo, kiedy na ring powróci David Haye (26-2, 24 KO). Brytyjczyk nie zdradza nawet przybliżonej daty pierwszego od ponad dwóch lat występu, ale podkreśla, że jedno jest pewne - kiedy już założy rękawice, będzie celować w najlepszych.

- Jak już znowu będę nokautować ludzi, zamierzam pójść drogą prowadzącą do pasa WBC. Wspaniale byłoby pokonać kogoś takiego jak Deontay Wilder - zawodnika, który nigdy nie przegrał i nie był nawet w opałach. Myślę, że to dobry cel, a kiedy już go osiągnę, skoncentruję się na walce unifikacyjnej z Władimirem Kliczką. Nie dokonam tego wszystkiego w ciągu roku, ale jestem zdrowy, dbam o siebie i wierzę, że przede mną najlepszy etap kariery - stwierdził "Hayemaker".

34-latek miał już okazję się sprawdzić zarówno z Ukraińcem, jak i Amerykaninem. Z pierwszym przegrał w 2011 roku na punkty, a z drugim sparował. Jak mówi, już podczas wspólnych treningów widział w Wilderze ogromny potencjał, który w końcu zaprowadził go do tytułu mistrza świata. Tytułu, który według Haye'a długo może pozostać w rękach "Brązowego Bombardiera".

- Nikt nie zabierze tego pasa Wilderowi, nie ma obecnie wystarczająco dobrego ciężkiego. Może mógłby z nim wygrać Kliczko, ale tylko może. Zresztą Władimir nie poleci do Ameryki, żeby zmierzyć się z Wilderem. Deontay go nie potrzebuje, to Kliczko potrzebuje Deontaya. W Stanach Kliczki nikt nie zna, to Wilder jest mistrzem, to do niego muszą teraz przylatywać rywale - powiedział.

Pięściarz z Londynu wierzy, że to on będzie tym, który zdetronizuje obu mistrzów, ale kiedy to nastąpi, nie wiadomo. Wciąż nie ustalono daty jego powrotu między liny.

- Szykuję się, żeby coś ogłosić, ale nie zrobię tego, dopóki nie będzie stuprocentowej pewności. Wcześniej mówiłem już wiele rzeczy, jednak nie udało się dotrzymać słowa. Teraz wolę poczekać - oznajmił.