JANIK LICZY NA WALKĘ 'NON-TITLE' Z LEBIEDIEWEM

Piotr Fajks, Informacja własna

2015-03-05

Wczoraj dotarła do nas smutna informacja o tym, że czołowy polski pięściarz kategorii cruiser - Łukasz Janik ( 28-2, 15 KO), nie zaboksuje o tytuł mistrza świata federacji WBA z Denisiem Lebiediewem (26-2, 20 KO). Ale szansa na spotkanie z Rosjaninem nadal istnieje, tylko na innych warunkach.

Patrick English, człowiek reprezentujący interesy Youriego Kalengi (21-1, 14 KO), złożył jakiś czas temu protest, który został uwzględniony. Francuz od czerwca pozostaje tymczasowym championem tej organizacji i według Englisha to jego klient ma pierwszeństwo w walce o tytuł. Jak zareagował na to całe zamieszanie Łukasz?

- Nie da się ukryć, że moja motywacja troszkę spadła. Byłem taki nakręcony, że w końcu dostałem swoją szansę walki o mistrzostwo świata. Jest możliwość, że pojedynek z Denisem odbędzie się zgodnie z planem 4 kwietnia, tylko że stawką tej potyczki nie będzie pas WBA. Byłaby to walka rankingowa, na dystansie dziesięciu strać, na której również mógłbym wiele zyskać. Ewentualna wygrana wywindowałaby mnie w rankingach. Moi promotorzy cały czas działają. Pod koniec tygodnia lub początku następnego wszystko będzie jasne - powiedział pięściarz z Jeleniej Góry.

Popularny "Lucky Luke" aktualnie trenuje w Warszawie, szkoląc swoje akcje pod kątem mańkuta.

- Teoretycznie walczę z pięściarzem boksującym z odwrotnej pozycji, więc te przygotowania są inne. Skupiamy się przenoszeniu ciężaru ciała na tylną nogę. Chcemy bardziej wciągać rywala na prawą kontrę. Muszę przyznać, że te przygotowania dają mi się we znaki - dodał Janik, który już niebawem przeniesie się do Zakopanego, na ostatni, najważniejszy cykl przygotowań, czyli sparingi. Ale to stanie się dopiero wtedy, gdy promotorzy Łukasza dogadają się z rosyjskim obozem na walkę "non-title".