RIOS vs ALVARADO, CZYLI OSTATNI AKORD TRYLOGII

Łukasz Famulski, Opracowanie własne

2015-01-24

Może Mike Alvarado (34-3, 23 KO) i Brandon Rios (32-2-1, 23 KO) nie są teraz w gronie najlepszych pięściarzy na świecie, bo obaj z trzech ostatnich swoich walk przegrali po dwie, nie walczą o żaden pas, ale mimo to ich pojedynek zapowiada się na jedną z najciekawszych walk w pierwszym kwartale tego roku.

Ich drugie starcie było niesamowitą wojną i w mojej ocenie była to walka numer dwa w 2013 roku, jeśli chodzi o emocje – zaraz po pojedynku Bradley vs Prowodnikow. I choć Brandon Rios w bardzo wyraźny sposób poznał swoje ograniczenia w walce z Mannym Pacquiao, a Mike Alvarado zebrał grad ciosów od Marqueza i, wspomnianego już w innym kontekście Prowodnikowa, nie ulega wątpliwości, że w trzeciej już odsłonie rywalizacji pomiędzy sobą pokażą świetną walkę. Słusznie zauważył jeden z zagranicznych ekspertów, że Rios to większa moc, a Alvarado to lepszy boks (może się podobać to, w jaki sposób zadaje ciosy).

Nie bez znaczenie jednak dzisiejszej nocy w Kolorado może być fakt, że ostatnio Alvarado miał problemy z prawem, a te, jak wiadomo, raczej nie pomagają. Obaj bokserzy też "nie grzeszą" dobrą pracą nóg, co u Mike’a skutkuje tym, że w każdej walce strasznie dużo przyjmuje, a z kolei Rios z walki na walkę robi się coraz bardziej garbaty. Prawda jest jednak taka, że obaj lubią się bić i robią to w czysty sposób w dużej części na środku ringu oraz dają świetny show. Tym razem nie powinno być inaczej, mimo iż stawką walki jest jedynie pas WBO Intercontinental, który akurat w ich przypadku nie ma większego znaczenia. Tutaj liczy się duma, gdyż kto wygra trzecie starcie, rozstrzygnie kto był lepszy w całej rywalizacji. Poza tym w mocno obsadzonej kategorii półśredniej zwycięzca ma jeszcze cień szansy, by liczyć na duże walki, zwłaszcza jeśli będzie to młodszy Rios, który w ostatniej walce z Diego Chavesem wygrał w dość kontrowersyjnych okolicznościach, a najbardziej dał się zapamiętać z tego, że prowadził na ringu z Argentyńczykiem dialogi niczym z amerykańskich filmów sensacyjnych z Brucem Willisem. Obaj zawodnicy za główną walkę na HBO dostają dobre pieniądze - Rios 850 tysięcy dolarów, Alvarado 785 tysięcy. Bo może dla kibiców ich nazwiska nie brzmią już atrakcyjnie, ale Rios z Alvarado w jednej parze już jak najbardziej.

Nie chcę porównywać tej trylogii do potyczek Gatti vs Ward w sposób bezpośredni, lecz niewątpliwie podobieństwo istnieje. Tamte walki przeszły do historii, te być może też kiedyś ktoś wspomni. Jedno jest niezmienne, rewanż i każda następna walka między tymi samymi pięściarzami świadczą o tym, że jest to coś, co trzeba zobaczyć, bo za pierwszym razem okazała się hitem, albo po prostu trzeba coś wyjaśnić.

Co do samej walki, to rozsądek podpowiada, że – podobnie jak za pierwszym razem, powinien wygrać Rios, ale dla Alvarado, który, co warto dodać wyszedł z aresztu za kaucją, może to być w tym momencie najważniejsza walka jego życia, więc tak naprawdę wszystko może się zdarzyć. Wiele wskazuje na to, że będzie nerwowo, będzie dużo czystych ciosów, a co za tym idzie i co najważniejsze – będą emocje.