RIGONDEAUX: TO HAŃBA, ŻE NIE MOŻEMY DLA MNIE ZNALEŹĆ RYWALA

Redakcja, Informacja prasowa

2014-12-29

Guillermo Rigondeaux (14-0, 9 KO) pomimo niewątpliwego geniuszu jest pomijany przez największe stacje telewizyjne, dlatego zamiast świętować w Sylwestra, spędzi go pracując w Osace. Naprzeciw niego stanie zbijający kilogramy z wagi piórkowej Hisashi Amagasa (28-4-2, 19 KO), a w stawce będą należące do "Szakala" pasy federacji WBA i WBO kategorii super koguciej.

Naturalnie Kubańczyk wolałby walczyć w innym miejscu i z kimś poważniejszym, a już na pewno za znacznie większe pieniądze. Problem w tym, że nie tylko telewizje go bojkotują, ale również przestraszeni jego klasą potencjalni rywale.

- Już po raz drugi w tym roku stoczę pojedynek w Azji. Jestem bardzo sfrustrowany faktem, że pozostali mistrzowie uciekają przede mną ze strachu i nie chcą walki unifikacyjnej. To po prostu hańba, że nie możemy znaleźć dla mnie solidnego rywala w tym limicie, dlatego jestem wdzięczny Japończykowi za to, iż zbijał wagę do 122 funtów. Dam kibicom fajerwerki w tą sylwestrową noc - zapewnia 34-letni Rigondeaux.

- Guillermo znajduje się w wybornej formie. W styczniu usiądziemy wspólnie by przedyskutować warunki nowego kontraktu promotorskiego, jaki nam zaproponowano jeszcze w lecie. Mam nadzieję, że osiągniemy porozumienie, a Rigo znów będzie występował w 2015 roku na antenach największych stacji - dodał jego menadżer, Gary Hyde.