TRADYCYJNIE KONIEC ROKU W JAPONII

Łukasz Famulski, Opracowanie własne

2014-12-29

Zwyczajem ubiegłych lat bokserskie ostatki na mistrzowskim poziomie mają miejsce w Japonii – kraju, który zawsze ma kilku mistrzów świata. Mało kto się tym jednak bardziej przejmuje, być może dlatego, że czasami werdykty mijają się tam z prawdą o przebiegu walki, a także dlatego, że mało kto jest w stanie zwrócić na siebie uwagę w najlżejszych kategoriach w Europie czy Stanach Zjednoczonych. Niemniej jednak w tym roku warto poświęcić chwilę uwagi ciekawie zapowiadającej się gali w Tokio, a dzień później w Osace i znów w Tokio z udziałem chyba największej gwiazdy japońskiego boksu – Takashiego Uchiyamy.

Być może już niedługo największą gwiazdą tamtejszego boksu będzie walczący dzień wcześniej Naoya Inoue (7-0, 6 KO). Pozostawił on pas w wadze junior muszej po to, aby atakować mistrzowski tytuł dwie kategorie wagowe wyżej w starciu z broniącym się po raz jedenasty Argentyńczykiem Omarem Navaezem (43-1-2, 23 KO). Biorąc pod uwagę, która to zawodowa walka Japończyka i że już w szóstym starciu został mistrzem, trzeba przyznać, iż to ambitny plan. Jeśli jednak chodzi o styl boksowania, to widać, że wkłada on dużo siły w pojedyncze ciosy, przez co pod koniec walki zarówno on jak i rywal mają już dosyć. Lepiej boksuje z defensywy, choć robi to rzadziej. Co do Narvaeza, to trzeba mu oddać, iż boksuje często jak na mistrza, ale ma już 39 lat, nogi zostawia z tyłu i biorąc pod uwagę, że na punkty ciężko mu będzie wygrać w stolicy Japonii, to na pewno nie jest faworytem. Takie zderzenie młodości z rutyną w walkach o pas zawsze jest ciekawe, ale przydomki "Huragan" oraz "Monster" jak na tę kategorię wagową są chyba przesadnie groźne.

O zostawiony przez Inoue pas na tej samej gali powalczy jego rodak Akira Yaegashi (20-4, 10 KO), który był do niedawna mistrzem kategorii muszej, lecz stracił tytuł po porażce z najlepszym pięściarzem w najniższych kategoriach – Romanem "El Chocolatito" Gonzalezem. Teraz schodzi cztery funty niżej, by walczyć z ostrożnie boksującym jak na Meksykanina Pedro Guevarą (23-1-1, 15 KO).

W marcu tego roku w oficjalnym eliminatorze Jorge Linares (37-3, 24 KO) wywalczył swoją szansę z bardzo widowiskowym Nihito Arakawą. Teraz ostatnią przeszkodą do zdobycia pasa WBC w kategorii lekkiej przez Kolumbijczyka jest już tylko mocno porozbijany jak na swój wiek ładnie czytający walkę, boksujący z dystansu, natomiast gubiący się w półdystansie Javier Prieto (24-7-2, 18 KO).

Szóstą zawodową walkę stoczy też mistrz olimpijski z Londynu Ryota Murata (5-0, 4 KO), który będzie walczył z byłym rywalem Jermaina Taylora (z jakim dotrwał do ósmej rundy) – Jessiem Nicklowem (24-4-3, 8 KO).

To tyle jeśli chodzi o tę galę, za to dzień później w tym samym mieście, ale w innym miejscu, mistrzostwa w kategorii super piórkowej równo po roku będzie bronił "sylwestrowy mistrz" Takashi Uchiyama (21-0-1, 17 KO), który – trzeba przyznać, w ubiegłym roku zaliczył bardzo ciężką przeprawę. Teraz wraca i mierzy się z niepokonanym od jedenastu lat Argentyńczykiem Israelem Perezem (27-2-1, 16 KO). Rywali miał słabszych niż Japończyk, dlatego faworytem jest Uchiyama.

Najciekawiej powinno być jednak w Osace, gdzie będzie boksować jeden z najlepszych pięściarzy na świecie. Mimo wszystko nie jest rozchwytywany przez największe amerykańskie telewizje. To oczywiście Guillermo Rigondeaux (14-0, 9 KO). Ciężko sobie wyobrazić, by miejscowy faworyt, Hisashi Amagasa (28-4-2, 19 KO), był mu w stanie czymkolwiek zagrozić. Jedyne pytanie jakie można postawić, to czy dotrwa do ostatniego gongu.

Ponadto wraca dawny król kategorii słomkowej i mistrz kategorii junior muszej, który zrobi kolejny krok w kierunku odzyskania utraconego pasa – Kazuto Ioka (15-1, 9 KO).

Jeśli mowa o najniższej kategorii, to o dwa wakujące pasy WBO i IBF (które, co ciekawe, sześć miesięcy temu stracił) powalczy Katsunari Takayama (27-7, 10 KO) z innym Japończykiem – Go Odairą (11-3-3, 1 KO). Faworytem powinien być raczej Takayama, ale uczciwie mówiąc, walki japońsko-japońskie w najlżejszych dywizjach nie są atrakcyjne dla kogoś, kto obserwuje je z zewnątrz.

Podsumowując, wypada nam zauważyć, że w Kraju Kwitnącej Wiśni w ciągu dwóch dni odbędzie się aż osiem walk o pełnoprawne mistrzostwo świata! Jest to liczba, obok której nie można przejść obojętnie, lecz małe zainteresowanie pięściarskiego świata pokazuje, że ten najlepszy boks jest jednak gdzie indziej...