Nowy, niespodziewany mistrz świata wagi średniej według federacji WBO - Andy Lee (34-2, 24 KO), napawa się swoim sukcesem i zapowiada, że chciałby bronić pasa w swojej ojczyźnie.
Skreślany już przez wielu 30-letni Irlandczyk minionej nocy sensacyjnie zastopował w szóstej rundzie faworyzowanego Matta Korobowa.
- Trudno określić słowami jakie to wspaniałe uczucie. Jestem mistrzem świata, chciałbym bronić tego tytułu u siebie w Irlandii i spotykać się z najlepszymi - powiedział szczęśliwy Lee.
Przy okazji tego tryumfu Andy powrócił do przeszłości i do swojego nieżyjącego już mentora - Emanuela Stewarda, który niegdyś przygarnął go pod swój dach, trenował i osobiście namaścił na przyszłego championa.
- Mieszkałem z nim ponad siedem lat i wiele się od niego nauczyłem. Przepowiedział, że kiedyś zostanę mistrzem, a ja te słowa teraz wprowadziłem w życie - dodał Lee, trenujący obecnie pod skrzydłami równie sławnego Adama Bootha.