W PIĄTEK WRACA SYBERYJSKI ROCKY!

Wojciech Czuba, Opracowanie własne

2014-11-26

Już 28 listopada na ringu w Moskwie swój efektowny styl walki zaprezentuje kibicom Rusłan Prowodnikow (23-3, 16 KO). 30-letni były mistrz świata wagi junior półśredniej skrzyżuje pięści ze starszym o dziesięć lat twardym Jose Luisem Castillo (66-12-1, 57 KO). "Syberyjski Rocky" na pewno będzie chciał w najbliższy piątek widowiskowo zdemolować podstarzałego meksykańskiego wojownika i powetować sobie w ten sposób czerwcową utratę tytułu WBO.

Z pewnością ambicje Rusłan miał o wiele wyższe niż potyczka z Castillo. Wielkie plany Rosjanina pokrzyżował jednak anonimowy Chris Algieri (20-1, 8 KO), który nieoczekiwanie zdetronizował Prowodnikowa po zaciętej walce. W efekcie tego to właśnie Amerykanin, a nie Rusłan stanął w zeszłą sobotę w ringu z popularnym Mannym Pacquiao (57-5-2, 38 KO). Obóz syberyjskiego zabijaki postanowił jednak szybko wrzucić swojego podopiecznego na najwyższą półkę kontraktując mu pojedynek z którymś ze znanych pięściarzy. Niestety najpierw Brandon Rios (32-2-1, 23 KO), następnie Mauricio Herrera (21-4, 7 KO), a na koniec Zab Judah (42-9, 29 KO) nie podjęli rzuconej przez Rosjanina rękawicy, mimo iż kuszeni byli ponoć wielkimi kwotami. Z oferty nie skorzystał nawet przebywający na sportowej emeryturze Shane Mosley (47-9-1, 39 KO).

Na wspólne "poprzebywanie" między linami ringu z Prowodnikowem zdecydował się w końcu 40-letni Castillo, wychodząc pewnie z założenia, że i tak nie ma już nic do stracenia. Noszący przydomek "Przerażający" zawodnik z Mexicali najlepsze lata ma już dawno za sobą. Chociaż pięściarski ogień nadal tli się w jego pięściach, bowiem w tym roku Jose znokautował już dwóch rywali. Ostatniego Jose Luisa Payana (12-2-1, 7 KO) wykończył w maju. Castillo, który karierę zawodową zaczynał w 1990 roku, a na swoim koncie ma dwukrotne mistrzostwo świata wagi lekkiej, będzie dla przeżywającego rozkwit formy "Syberyjskiego Rocky'ego" dobrym testem i rozgrzewką przed walkami z gwiazdorami wagi junior półśredniej. Oby tylko Rusłanowi nie podwinęła się noga tak jak z Algierim...