SEBASTIAN SKRZYPCZYŃSKI: NAJPIERW PAS, POTEM SZEREMETA

Redakcja, Informacja własna

2014-11-25

- Długo czekałem na tego typu okazję, ale cierpliwość się opłaciła - mówi zadowolony Sebastian Skrzypczyński (11-8-2, 5 KO), który już 7 grudnia w Liverpoolu spotka się z niepokonanym i mocnym Andriejem Meriasiewem (16-0, 11 KO). A ten ma na rozkładzie między innymi sławnego Carlosa Manuela Baldomira.

Polak miał niedawno ofertę zmierzenia się ze swoim rodakiem, Kamilem Szeremetą (8-0, 1 KO). Wtedy odmówił, lecz tylko dlatego, że na horyzoncie była już potyczka w Anglii.

- Negocjacje były w toku, więc musiałem wówczas odmówić. Ale to nie znaczy, że nie skrzyżuję rękawic z Kamilem. Wspólnie z moim menadżerem doszliśmy jednak do wniosku, że najpierw musimy brać taką szansę jak ta. Jadę do Liverpoolu po pas, a gdy już go zdobędę, obiecuję Kamilowi kolejny pojedynek w pierwszej jego obronie - zapewnia odważny Skrzypczyński.

Stawką jego konfrontacji z Rosjaninem będzie należący do niego tytuł WBC Baltic wagi średniej.

- Meriasiew jest wysoko notowany, zarówno w rankingach komputerowych, jak i według federacji WBC, gdzie zajmuje trzynastą pozycję. Tylko dlatego odmówiłem Szeremecie, lecz w końcu dojdzie do naszej potyczki. Najpierw pas, potem Kamil - dodał Skrzypczyński, który w ostatnim występie w maju pewnie wypunktował Dzianisa Makara.