KRZYSZTOF ROGOWSKI: SPRAWIĘ JESZCZE NIEJDENĄ NIESPODZIANKĘ

Redakcja, Informacja prasowa

2014-11-20

- Sprawię jeszcze niejedną niespodziankę - mówi Krzysztof Rogowski ze stajni Wschodzący Białystok Boxing Team, który ten rok chce zamknąć 20. walkami zawodowymi. W sobotę 22 listopada w Białymstoku spotka się z Białorusinem Andriejem Nurchynskim. Główną atrakcją gali będzie walka Roberta Świerzbińskiego z Brytyjczykiem Patrickiem Mendy o mistrzostwo świata federacji WBF. Transmisja w Orange Sport.

33-letni Krzysztof Rogowski (8-10) zmierzy się w pojedynku zakontraktowanym na 6 rund w wadze super koguciej z Andriejem Nurchynskim (8-7), którego znokautował przed trzech laty w swym zawodowym debiucie.

- Walkę w Białymstoku traktuję jako mocniejszy sparing, bowiem już 6 grudnia lecę z moim promotorem Dariuszem Snarskim na Maltę. Tam powalczę z bardziej wymagającym rywalem. W debiucie z Nurchynskim boksowałem 56 sekund, wystrzeliłem na szczękę i było po wszystkim. Ale słyszałem, że teraz ma być w lepszej formie - powiedział mieszkający i trenujący na co dzień w Poznaniu "Roguś".

We wrześniu sprawił sensację wygrywając w Manchesterze z niepokonanym wówczas Liamem Hanrahanem. Walka zakończyła się już w 3. rundzie.

- Historia związana z tym zwycięstwem jest niesamowita. Miałem problemy z wylotem z Poznania, później przedłużające się kontrole w Monachium sprawiły, że nie zdążyłem na lot do Manchesteru, choć Niemcy doskonale wiedzieli, że wieczorem mam oficjalne ważenie. Byłem załamany. Na miejsce dotarłem dopiero o 1 w nocy - mówił Krzysztof, który przed zawodowymi występami trenuje z Damianem Ławniczakiem i Mariuszem Koperskim.

Wielokrotny medalista mistrzostw Polski był liczony w 1. rundzie pojedynku, a w 2. miał rozbity łuk brwiowy. - Dotrwałem do końca drugiego starcia, na początku trzeciego powaliłem rywala. Cała sala ucichła, nikt nie dowierzał, że jakiś niepozorny Polak pokonał przed czasem miejscowego faworyta. Ale ja sprawię jeszcze niejedną niespodziankę - dodał zawodnik z grupy Dariusza Snarskiego.

Rogowski nie ukrywa, że boks traktuje czysto zarobkowo, bowiem ma rodzinę (żonę i córkę). Na co dzień zajmuje się budowaniem kominków w domach. - Nie mam sponsorów, dlatego muszę sobie jakoś radzić. Znajduję czas i na pracę fizyczną i na treningi. W każdej chwili jestem gotowy się spakować i polecieć na zagraniczną galę, aby napsuć krwi faworyzowanemu bokserowi.