ALI vs FOREMAN: WSPOMNIENIA ANGELO DUNDEE

Wojciech Czuba, Boxing News Online

2014-10-30

30 października 1974 roku, a więc dokładnie 40 lat temu w Kinszasie, wielką wojnę stoczyli ze sobą dwaj godni siebie królowie wszechwag - Muhammad Ali (56-5, 37 KO) i George Foreman (76-5, 68 KO). Legendarny pojedynek zwany powszechnie jako „The Rumble in the Jungle” oglądał z narożnika „The Greatest” słynny trener Angleo Dundee, który stał się jednym z 60. tysięcy zgromadzonych wokół ringu kibiców oglądających na żywo, jak skazywany na porażkę Ali zwycięża w ósmej rundzie niepokonanego wówczas w 40. pojedynkach straszliwego króla nokautu.

Zobaczmy jakie wspomnienia związane nie tylko z tamtym bokserskim klasykiem, ale także i z jego wielkim podopiecznym, czy braciach Kliczko, miał zmarły w 2012 roku opiekun piętnastu mistrzów świata, uważny przez ekspertów za jednego z najwybitniejszych trenerów w historii.

- O słynnej historii ze słabo napiętymi wokół ringu linami:
To wspaniałe, że ludzi ciągle to jeszcze ciekawi. Do Kinszasy mieliśmy z naszej willi położonej w Nesle jakieś 45 minut drogi. Przybyłem tam w dniu walki o 16:00 i razem z Bobbym Goodmanem zauważyliśmy, że liny wokół ringu są strasznie luźne. To dlatego, że do ringu o długości 20 stóp użyli 24 stopowych lin. Nie było łatwo, ale jakoś je naciągnęliśmy. Niestety nie wzięliśmy pod uwagę tamtejszego straszliwego upału.

Pojedynek Alego z Foremanem rozpoczął się mniej więcej o 4:00 nad ranem i do tego czasu liny pod wpływem wysokiej temperatury znowu się poluzowały. Nigdy nie chciałem, aby Ali wieszał się na tych linach. Gdy robił to w pobliżu mojego narożnika, krzyczałem na niego żeby tak nie robił. Ring znajdował się 6 stóp nad ziemią i bałem się, że jak Foreman go trafi, to wypadnie i będzie po walce na dobre. 

- Jak Dundee ocenia zwycięstwo Alego nad Foremanem:
O  Boże, to było jedno z najlepszych w jego karierze. Ale uważam, że lepsze było pokonanie Sonny’ego Listona, który wtedy był najgorszym człowiekiem na planecie i nikt nie dawał mojemu chłopakowi najmniejszych szans. To było również coś niesamowitego.

- Co według Dundee czyniło z Alego wspaniałego czempiona:
Ali mógł walczyć całą noc. Skąd on brał te pokłady energii? Do teraz się nad tym zastanawiam. On był niezwykły pod każdym względem. Raz zobaczyłem jak pada na deski podczas sparingu. Otrzymał potężne uderzenie w szczękę, ale zanim jego tyłek znalazł się na ziemi, on w sekundzie stał już na nogach. Wtedy zrozumiałem, że pracuję z wybitnym pięściarzem.

- Co sądzi Dundee o rewanżu, do którego nigdy nie doszło, pomiędzy Alim i Foremanem:
W boksie już tak jest, że ludzie pokonują ludzi. Myślę, że starszy i bardziej doświadczony George Foreman dałby Alemu trudniejszą walkę. Jednak młodego George’a, z tymi jego dzikimi „cepami”, Ali mógłby obijać przez całą noc. Starszy George jest bardziej zrelaksowany, cierpliwy i precyzyjny, a wtedy może cię powalić w każdej chwili. Dokładnie tak zrobił z Michaelem Moorerem, kiedy odebrał mu tytuł. Sądzę, że mój chłopak miał taki styl, że zawsze by go pokonał.

- Kogo uważa Dundee za trzech najlepszych bokserów wagi ciężkiej w historii:
Mój chłopak jest numerem jeden. Kto jest na drugim miejscu? George Foreman. Jednak nie można pominąć także Joe Louisa, najlepszego zawodowca, jakiego Bóg zesłał na ziemię. Musimy pamiętać w tym zestawieniu również o Rockym Marciano… Wiecie co, moglibyśmy tak gadać cały dzień. To pytanie z gatunku takich, na które każdy ma swoją odpowiedź (śmiech).

- Co sądzi Dundee o rywalizacji Alego z braćmi Kliczko:
Myślę, że znokautowałby obydwu. Przecież Ali świetnie sobie radził z wysokimi rywalami, na przykład Cleveland Williams (wygrana przez TKO 3 runda w 1966), potężny facet. Kolejny, którego odprawił z kwitkiem na początku swojej kariery, a o którym niewielu ludzi słyszało, to Duke Sabedong (wygrana na punkty w 1961). Szybkość Alego byłaby zabójcza dla braci Kliczko, ale teraz czasy się zmieniły i obydwaj nie mają sobie równych.