BOB ARUM NIE ZOSTAWIA SUCHEJ NITKI NA CHAVEZIE JR

Miguel Rivera, Boxingscene

2014-10-13

Być może przez konflikt ze swoim nieżyjącym już promotorem nigdy do ringu nie wyjdzie Andre Ward. Teraz w podobnej sytuacji znalazł się inny pięściarz kategorii super średniej - Julio Cesar Chavez Jr (48-1-1, 32 KO). W przeciągu dwóch lat stoczył zaledwie dwie walki, bo nie może dogadać się z promującym go Bobem Arumem, który przekonuje, że wciąż ma obowiązujący kontrakt i nie puści tego zawodnika do innej stajni.

- On zawiódł wielu ludzi, kiedy przed spotkaniem z Sergio Martinezem nie trenował tak jak należy. Poza ostatnią rundą obrywał w każdej wcześniejszej. Potem zmierzył się z Brianem Verą i do tej pory wielu ludzi uważa, że był wtedy gorszy i powinien przegrać. Musiałem więc organizować rewanż zamiast zająć się innymi walkami. Jego kariera nie szła naprzód, ponieważ był podczas treningów rozproszony przez wielu ludzi. Nie koncentrował się wystarczająco na swoich obowiązkach i treningu. Ma wszystko by osiągnąć najwyższy poziom, jednak nie jest w stanie oddać się sprawie i poświęcić, ani poddać reżimowi treningowemu, by zajść na samą górę. To jest przykre. Nie wszyscy mają to co on, ale marnuje to przez wzgląd na brak umiejętności do poświęceń - stwierdził szef grupy Top Rank.

- Chavez nadal ma obligującą go walkę w kontrakcie. Zaoferowaliśmy mu kilka dużych pojedynków, lecz on odrzucił wszystkie nasze propozycje. Nie chciał walki z Giennadijem Gołowkinem, potem Carlem Frochem, a teraz z Gilberto Ramirezem. Na stole były dobre pieniądze, Ramirez też chciał takiej potyczki, a mimo wszystko Julio odmówił. Naszym zdaniem niektórzy jego doradcy, łącznie z menadżerem Billy Keanem, po prostu podpowiadają mu, żeby odrzucał każdą ofertę - dodał Arum.