HISTORIA LUBI SIĘ POWTARZAĆ

Leszek Dudek, Opracowanie autorskie

2014-09-12

Już tylko kilkadziesiąt godzin dzieli nas od rewanżowego pojedynku pomiędzy Floydem Mayweatherem (46-0, 26 KO) a Marcosem Maidaną (35-4, 31 KO). Organizatorzy nazwali galę w Las Vegas "The Mayhem"- czyli chaos. Żadne inne słowo nie opisuje lepiej stylu "El Chino". Doskonały technicznie "Money" w pierwszej walce miał ogromne problemy z okiełznaniem szalejącego Argentyńczyka. Jak będzie tym razem?

- Kiedy Mayweather cię trafia, nic nie czujesz. To takie łaskotanie – mówi Maidana w trzecim odcinku All Access. W maju nie okazał słynnemu rywalowi krzty szacunku, a częściowy sukces jedynie dodał mu skrzydeł. Argentyńczyk wierzy, że ma argumenty, by rozwiązać "kod May-Vinci".

Floyd pozornie nie zwraca uwagi na zachowanie pretendenta. Zapewne wierzy, że Argentyńczyk nie jest w stanie zaprezentować niczego nowego, a obraz rewanżowej walki będzie zależał wyłącznie od tego, jakie decyzje podejmie w ringu on sam - najlepszy pięściarz trwającej ery, a może wszech czasów.

Zobacz też: MAYWEATHER ZAPOWIADA NOKAUT

- Jestem znacznie silniejszy niż ostatnio. Mam 12 rund, to powinno wystarczyć do znokautowania go. Tego chcą kibice – wskazuje Mayweather. Może to tylko puste słowa, a może urażona duma, która każe królowi P4P i PPV udowodnić, że prostego "El Chino" jest w stanie zdeklasować w każdym aspekcie.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że "Money" sam narzuca na siebie ogromną presję. Przed dekadą ten sam błąd popełnił wielki Roy Jones, który zlekceważył jasne sygnały mówiące, że najlepsze ma już za sobą i przystąpił do rewanżowej walki z wybitnie mu niepasującym Antonio Tarverem, chcąc pokazać całemu światu, że jest w stanie pobić pretendenta bardziej wyraźnie niż w pierwszej, bliskiej remisu potyczce.

Zmotywowany Jones rozpoczął walkę bardzo dobrze i bez wątpienia był w lepszej formie niż w pierwszym pojedynku, zgubiła go jednak pewność siebie. W drugiej rundzie przestał okazywać przeciwnikowi szacunek i bezmyślnie zadał lewy sierpowy, który został skontrowany przez kapitalny lewy walczącego z odwrotnej pozycji Tarvera. Było po wszystkim, runął pewien mit.

Czy historia nieoczekiwanego upadku króla P4P może się powtórzyć już jutro? Podobieństw jest wiele, nawet werdykt punktowy pierwszych walk jest dokładnie taki sam (114-114, 116-112, 117-111). Różnią się za to główni bohaterowie.

Maidany nie należy porównywać z Tarverem. Marcos nigdy nie był inteligentnym pięściarzem, a jedynie niesamowicie silnym i z racji tego groźnym dla każdego rzemieślnikiem. Na szczęście ma w narożniku trenera, który świetnie czyta walkę. Robert Garcia zauważył, że w starciu z Mayweatherem żadnego efektu nie przynosi obszerny prawy sierpowy bity z góry, więc nastawia swojego podopiecznego na bicie mocnego prawego prostego z nieco dłuższego dystansu (odsyłam do treningów medialnych). Zapewne takim ciosem "El Chino" będzie próbował kontrować lewy prosty Floyda. Złapać króla defensywy czystym uderzeniem na środku ringu nie będzie łatwo, ale wszystko jest możliwe, jeśli ten poczuje się zbyt pewnie. Najważniejszym atutem Maidany – poza niszczycielską siłą – jest jego absolutny brak szacunku dla rywala. Niezależnie od tego, jak potoczy się walka, Marcos przy każdej akcji będzie wierzył w powodzenie i pozostanie niebezpieczny tak długo, jak pozwolą mu na to siły, a te powinien mieć niespożyte, bo jego obóz przygotowawczy był tym razem dłuższy i lepszy (według relacji trenera) od tego przed majowym starciem.

Zobacz też: KOLEJNE KŁOPOTY MAYWEATHERA

Nawet przy założeniu, że Mayweather wciąż jest sobą i nie stracił nóg oraz refleksu, Maidana wciąż może go pokonać, ale tylko wtedy, gdy "Money" da mu na to szansę. Jeżeli Floyd postanowi (i nadal może) boksować jak z Canelo i Guerrero, to "El Chino" urwie mu najwyżej trzy rundy. Jeśli jednak duma nakaże mistrzowi stanąć do walki i wymieniać ciosy przy linach, szanse Argentyńczyka bardzo wzrosną i szczególnie jego lewy hak może zrobić Amerykaninowi krzywdę. Pytanie brzmi - z jakim nastawieniem Mayweather wyjdzie jutro w nocy do ringu? Istnieją poszlaki, że na jego postawę w ostatnim występie spory wpływ miało głośne rozstanie z narzeczoną. Tak samo może przecież być i tym razem, bo przed tygodniem nieskazitelna panna Miss Jackson na specjalnie zwołanej konferencji prasowej oskarżyła byłego partnera o wszystko co najgorsze i będzie się domagać w sądzie ogromnego odszkodowania.

Floyd zawsze gra przed kamerami, gdzie musi kreować wizerunek ekscentrycznego krezusa codziennie wydającego dziesiątki tysięcy na zabawki dla siebie i swojej licznej ekipy. Nikt jednak nie wie, co naprawdę myśli najlepiej zarabiający sportowiec świata. Czy wciąż podchodzi do treningów z taką samą pasją, czy na dnie serca chowa ból albo urazę. I czy wewnętrzne rozterki w decydującym momencie wpłyną na jego postawę między linami.

- Oni tylko myślą, że są dobrzy. Ja wiem, że jestem wspaniały. Wierzę w siebie i swój talent. Wiem, że jestem najlepszy. Głęboko w duszy mam świadomość, że nie ma pięściarza lepszego ode mnie. Wiem, że nigdy takiego nie było i nie będzie - mówi 37-letni "Money". Jest jednak tylko człowiekiem i jeżeli chce zostać zapamiętany jako "TBE", on także musi trzymać się planu taktycznego, a przeczucie mówi, że tym razem może zechcieć podjąć ryzyko i zagrać w rosyjską ruletkę z argentyńskim strzelcem wyborowym.