TRUDNA PRZEPRAWA HUCKA

Redakcja, Informacja własna

2014-08-31

Marco Huck (38-2-1, 26 KO) pokonał przed momentem Mirko Larghettiego (21-1, 13 KO), już po raz trzynasty broniąc tytułu mistrza świata federacji WBO kategorii junior ciężkiej. Tym samym wyrównał rekord Johnny'ego Nelsona, który rządził w latach 1999-2006.

Niemiec zaczął w wysokim tempie, starając się zaskoczyć niepokonanego, ale niedoświadczonego pretendenta. Kilka razy mocno trafił, jednak w drugiej rundzie poza dwoma zrywami ograniczył się do boksowania z kontry, wykorzystując większą dynamikę. W trzeciej odsłonie challenger w końcu odważniej zaatakował, Huck oczywiście podjął rękawice i zrobiło się ciekawie. Pół minuty przed końcem w akcji prawy na prawy dokładniejszy okazał się Larghetti, czysto trafił, co tylko rozwścieczyło reprezentanta gospodarzy. Szybko chciał odpowiedzieć i aż szkoda było, że gong przerwał te wymiany.

Champion wiedział już, iż nie ma co lekceważyć mało znanego Włocha, dlatego w czwartym starciu podkręcił tempo. Ładnie bił prawym po dole, ale również dwukrotnie skontrował lewy prosty po odchyleniu swoim prawym krzyżowym. W piątej odsłonie Marco wystrzelił potężnym prawym prostym. Głowa Larghettiego odskoczyła do tyłu, lecz ten nie dość, że nie skrzywił się nawet, to natychmiast próbował oddać. Huck miał przewagę, jednak Włoch dzielnie stawiał mu czoła. W połowie szóstej rundy to właśnie on trafił długim prawym, uciszając na moment kibiców w Halle. Huck zaakcentował natomiast końcówkę kombinacją lewy-prawy sierp.

Sensacyjny przebieg miała siódma odsłona, w której całkowicie dominował niedoceniany Włoch. Nie tylko przepuszczał bomby obrońcy tytułu, ale kilka razy prawym krzyżowym na głowę skarcił zdecydowanego faworyta. Huck wrócił lepszą ósmą rundą, kiedy przestał bić na siłę, a uruchomił szybki lewy prosty. Mimo wszystko Larghetti nieustannie wywierał pressing i nie oddawał specjalnie inicjatywy.

Gdy wydawało się, że powoli Huck przełamuje rywala, nadział się w połowie dziewiątego starcia na kontrę i na moment znalazł się w opałach. Pretendent dobrze radził sobie i po przerwie, chociaż dwadzieścia sekund przed końcem dziesiątej odsłony zainkasował krótki prawy sierp, który chyba odczuł, bo szybko przykleił się i sklinczował. Wysokie tempo dało o sobie znać w przedostatnim, jedenastym starciu. Z Włocha wyraźnie uszło powietrze, a jego widoczny kryzys próbował wykorzystać Marco jak na prawdziwego mistrza przystało. Zaczęło się bombardowanie, choć trochę chaotyczne. Czystych ciosów było mało, jednak Niemiec złamał psychicznie challengera. Trzy końcowe minuty nie przyniosły nic nowego. Huck przeważał, wyczerpany rywal walczył już trochę o przetrwanie. Niemal równo z gongiem długa seria Hucka zrobiła swoje. Larghetti padł oszołomiony na matę, lecz wyratował go gong. Półprzytomny, wstał dopiero przy pomocy trenera, ale w myśl przepisów nie był liczony.

Sędziowie byli jednomyślni, typując przewagę obrońcy tytułu 116:112, 116:112 i 118:110. Tak oto następna udana obrona pasa WBO będzie nowym, poprawionym rekordem.