DZIKI CZŁOWIEK Z ALABAMY

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba.pl

2014-08-20

Ilekroć oglądam w akcji Deontaya Wildera (32-0, 32 KO), tyle razy stają mi przed oczami sceny ze znakomitego filmu z 1956 o zawodowym boksie „The Harder They Fall” (polski tytuł: „Tym cięższy ich upadek”), w którym swą ostatnia rolę zagrał wielki Humphrey Bogart. Film jest fikcyjną opowieścią o karierze pięściarza Toro Moreno obdarzonego fantastycznymi warunkami fizycznymi, ale kiepskimi umiejętnościami bokserskimi. Macherzy od zawodowego boksu szybko dostrzegli doskonałą okazję do zarobienia dużych pieniędzy i zaczęli agresywnie lansować go w mediach jako „dzikiego człowieka z Andów", który jest w stanie znokautować każdego przeciwnika. Moreno zmiatał z ringu kolejnych rywali, nie zdając sobie sprawy z tego, że zostali oni przekupieni i zwyczajnie się podłożyli. Prawdy o samym sobie dowiedział się dopiero w przededniu pojedynku o mistrzostwo świata, który oczywiście przegrał przez nokaut mimo ambitnej postawy. Po wszystkim promotorzy, którzy zarobili na nim krocie, pozbyli się „dzikiego człowieka z Andów” jak niepotrzebnego śmiecia.

Co to wszystko ma wspólnego z Deontayem Wilderem? Być może za moje skojarzenia odpowiada angielski przymiotnik „wild”, czyli po polsku ”dziki”. Sądzę jednak, że podobieństw pomiędzy Wilderem a Toro Moreno jest więcej. Wilder ma fantastyczne warunki fizyczne (wzrost 200 cm, zasięg 211 cm) i niesamowity bilans 32 zwycięstw przed czasem w 32 walkach. Początkowo nokautował ewidentnych słabeuszy, ale potem zanotował szereg efektownych zwycięstw nad znanymi journeymanami. Co ciekawe, o ile jego wcześniejsze zwycięstwa były zwykle efektem kumulacji ciosów (a bywało, że z pomocą przychodził nadgorliwy sędzia ringowy), to kilku bardziej znanych rywali Wilder zmiótł z ringu jednym piorunującym uderzeniem. Może te efekt postępów, jakie uczynił, a może...? W każdym razie nie przypominam sobie, by kiedykolwiek (za wyjątkiem filmowego Toro Moreno) do walki o mistrzostwo świata w wadze ciężkiej przystępował pięściarz tak słabo sprawdzony i będący dla całego bokserskiego świata jedną wielką niewiadomą.

Czy Deontay Wilder w starciu z mistrzem świata WBC Bermane'em Stiverne'em (24-1-1, 21 KO) okaże się sztucznie wykreowanym „dzikim człowiekiem z Alabamy”, którego legenda pęknie jak bańka mydlana? A może jednak wybitnie uzdolnionym bokserem, który na długo zdominuje królewską kategorię? A może kimś pośrednim pomiędzy tymi dwoma biegunami? Niedługo się o tym przekonamy.

Czytaj więcej tekstów autora na blogu www.bokserzy.cba.pl >>>