PODRAŻNIONY OBÓZ KLICZKI, BRIGGS DALEJ SWOJE

Redakcja, Bild

2014-08-03

- Do tej pory to było nawet śmieszne, ale powoli przestaje być - uważa Bernd Boente, menadżer braci Kliczko, komentując ostatnią "konfrontację" Władimira Kliczki (62-3, 52 KO) z Shannonem Briggsem (55-6-1, 48 KO) w jednej z restauracji.

Amerykanin od jakiegoś czasu regularnie nachodzi mistrza świata federacji WBA, WBO i IBF, prowokując go do walki. Do tej pory Ukrainiec wszystko przyjmował z uśmiechem, jednak ostatnio nawet jego udało się wyprowadzić z równowagi. Pięściarz z Brooklynu osiągnął więc chyba swój cel, lecz prowokować nie przestaje.

- To nie jest prawdziwy mistrz, tylko sztuczny wytwór. Walczy z nieznanymi bokserami, a opinia publiczna jest już po prostu zmęczona tymi wszystkimi klinczami oraz chwytami rodem z MMA. Przez to oglądalność boksu w telewizji spada. Ja zamierzam za to przejść do historii jako mistrz w trzeciej kolejnej dekadzie. W 1997 roku pokonałem George'a Foremana, ówczesnego "lineal champion". W 2006 roku nokautując Siergieja Liachowicza zdobyłem tytuł federacji WBO, teraz nadszedł czas na tę dekadę. Jestem ostatnim amerykańskim mistrzem wagi ciężkiej i właśnie ja przywrócę tytuły znów dla USA - zapewnia 42-letni Briggs.