MOJE TRZY GROSZE: RZETELNOŚĆ DZIENNIKARSKA

Łukasz Furman, Przemyślenia własne

2014-07-31

Często zastanawiałem się, jak to jest możliwe, że skompromitowany polityk po kilkunastu miesiącach może wypowiadać się jako stróż moralności. Niestety bywa tak i w naszym zawodzie, ale żeby nie było, że znów "tylko czekam, by kogoś uszczypnąć", jak to mi kilka razy zarzucano, posłużę się słowami kogoś innego.

Kim jest rzetelny dziennikarz? Jaka jest różnica między takim a człowiekiem odpowiadającym za zwykły PR? Dla mnie ta różnica jest bardzo widoczna, niestety czytelnik jest coraz mniej wymagający.

W mojej ocenie Przemysław Garczarczyk zawsze był bardziej PR-owcem niż opiniotwórczym dziennikarzem. Pamiętam sytuację, gdy w swoich tekstach - delikatnie mówiąc, żartował sobie z Alberta Sosnowskiego, lecz gdy tylko ten dostał walkę o mistrzostwo świata z Witalijem Kliczko, natychmiast zadzwonił do mnie z prośbą, bym ja zadzwonił do Alberta i przekonał go, że pan dziennikarz wcale nie jest taki zły. Do Alberta zadzwoniłem, sprawę trochę wyprostowałem, ale swoje przemyślenia miałem. Nie tak dawno był też mocny tekst pana Przemka o Mariuszu Wachu. Gdy jednak panowie spotkali się w październiku 2013 roku podczas ceremonii ważenia przed galą w Wieliczce, to właśnie Garczarczyk szybciutko podszedł z uśmiechem witać się z Wachem. Mariusz "swój chłop", więc podał rękę i nic nie powiedział. Wyrywny Piotr Wilczewski za to nie wytrzymał i rzucił kilka słów do dziennikarza, wydając własną opinię na jego temat.

Pan Przemek chodził na przykład jak cień za Oliverem McCallem, skutecznie pilnując, by ten nie dał nam wywiadu po walce z Krzyśkiem Zimnochem. Oczywiście "Atomowy Byk" nie miał nic przeciwko, ale musiał słuchać poleceń człowieka, który w rzeczywistości mu przyjazd do Polski załatwił... I to chyba najważniejsze. Dziennikarz - chcąc być rzetelnym - NIGDY nie powinien brać pieniędzy za pisanie tego czy tamtego. I teraz meritum. Koniec moich wywodów, pora na... Mariolę Gołotę. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że Andrzej Gołota do dziś zarzuca Garczarczykowi, iż ten pomagał Adamkowi przed ich walką (ok 30. sekundy). Wcześniej wielcy przyjaciele, dziś Gołota nie chce go widzieć na oczy. Oddaję więc głos żonie naszego czterokrotnego pretendenta do mistrzostwa świata, która informuje na przykład nas, że Garczarczyk brał pieniądze - i to naprawdę spore, za PR. Stąd właśnie walka Gołoty z Adamkiem była kiedyś taka wyjątkowa, a dziś okazuje się, że dla tej samej osoby była taka słaba.

Dylematy etyczne Przemysława Garczarczyka.

Nic w tym miesiącu nie zapowiadało na tyle rozliczeń z przeszłością. Dzień temu dziennikarz Przemysław Garczarczyk opublikował felieton, który został powielony przez kilka portali. Felieton ten pomniejsza rangę walki męża z 2009 roku, kłamliwie przekonując że to jednak mój mąż żądał tej walki. Przykre jest także zdjęcie męża załączone do felietonu, na które odpowiadam własnym dodatkiem poniżej. Jest tam tyle nieścisłości że uśpiłabym każdego zanim zdążyłby doczytać do końca moich argumentów. Zamiast analizy artykułu, przedstawię nasze relacje z autorem. Przemysław Garczarczyk, "Polish Peter" dla Dona Kinga, był przyjacielem naszej rodziny przez wiele lat. Byliśmy na tyle blisko że Przemysław wraz z żoną był proszony na każde nasze domowe przyjęcie, miał On dostęp do męża w sprawie zdjęć i wywiadów o każdej porze dnia i nocy. Przyjaźń spaliła się w 2009 roku. Będąc częścią Team Golota w walce Gołota-Adamek, Przemysław Garczarczyk otrzymał wynagrodzenie $5,310.00 (U.S.) z pieniędzy z walki Andrzeja (rozliczenie poniżej). Ażeby uspokoić swoje dziennikarskie sumienie, po przyjeździe do Chicago z walki, Przemysław odnalazł najbardziej krytyczne wypowiedzi na temat męża, przetłumaczył je i opublikował w jednej z bardziej poczytnych gazet.

- Czy dziennikarz powinien wykorzystywać historie i cytaty sportowca, które zdobył jako przyjaciel sportowca wiele lat wcześniej?
- Czy dziennikarz sportowy może wykonywać płatną funkcję w obozie któregokolwiek aktywnego sportowca?
- Czy artykuły pisane w trakcie trwania płatnej funkcji powinny być opatrzone nagłówkiem artykuł sponsorowany? (Chyba że są krytyczne w stosunku do tego sportowca, to może wtedy nie trzeba).
- Czy ten sam dziennikarz może po latach krytykować sportowca i/lub walkę, z której miał płacone pieniądze?

Na te pytania powinien odpowiedzieć sobie Pan Garczarczyk jak i czytelnicy jego felietonów.

PS. ode mnie - Podobnie jak kilku moich kolegów, również miałem propozycję pisania "za coś". I cieszę się, że choć czasem zaciskam pas, to mam przy tym czyste sumienie. Przemek kiedyś regularnie pisał dla BOKSER.ORG, jednak gdy tylko Andrzej Wasilewski stworzył własną platformę medialną, nasze drogi się rozeszły. To mnie nie dziwi, bo pracuje się przecież dla pieniędzy. Wybrał ciekawszą ofertę. Niestety późniejsze kroki tego pana i fakt, że z niewyjaśnionych dla mnie okoliczności staje się on dziś jakimś strażnikiem moralności, skłoniły mnie do posłużenia się tekstem Marioli Gołoty i przedstawieniem własnego "ja". A Ty, drogi czytelniku, przeczytaj i sam oceń...