ALVAREZ NIEJEDNOGŁOŚNIE NA PUNKTY POKONAŁ LARĘ

Redakcja, Informacja własna

2014-07-13

W głównym daniu gali w Las Vegas w umówionym limicie 155 funtów spotkali się dwaj najlepsi pięściarze kategorii junior średniej - Saul Alvarez (44-1-1, 31 KO) oraz Erislandy Lara (19-2-2, 12 KO). Po pięknym spektaklu i konfrontacji zupełnie innych stylów ostatecznie zwyciężył Alvarez.

Początek zgodny z napisanym już dawno scenariuszem - popularny "Canelo" krążył za przeciwnikiem, zaś ten jak na mistrza kontry przystało pięknie tańczył na nogach i kąsał z defensywy. W drugiej rundzie rudowłosy wojownik skoncentrował się na obijaniu korpusu, ale zainkasował przy tym błyskawicznie bitą kontrę z lewej ręki. Po dwóch równych odsłonach, w trzeciej uwidoczniła się wyraźna przewaga uciekiniera z "Gorącej Wyspy". Przepuszczał obszerne sierpy rywala i karcił go za każdy popełniony błąd. Saul wyszedł rozwścieczony do czwartej rundy, mając już podbite lekko prawe oko, ruszył z impetem i teraz to on rządził w ringu. O ile ciosy na górę często pruły powietrze, to po jednym z haków w okolice żeber Erislandy aż zgiął się w pół.

Piąte starcie to dwie cudowne kontry Lary na początku i ostry pressing Alvareza w dalszej części. W szóstym Lara wciąż pięknie poruszał się na nogach, lecz prawie w ogóle nie wyprowadzał ciosów. I choć Saul miał kłopoty by go namierzyć, swoją agresją i determinacją zapewne zapisał na kartach sędziów cyfrę 10.

Lara miał niezły początek siódmego starcia, kiedy jednak zainkasował lewy podbródkowy i pękł mu prawy łuk brwiowy, stracił rytm i znów do głosu doszedł przeciwnik. Po zakończeniu ósmej odsłony w narożniku Lary trenujący go Ronnie Shields prosił o większą aktywność i częściej bity prawy prosty. Jego podopieczny miał fajne zrywy, lecz rozpędzony Alvarez był bardziej zdeterminowany. W końcu w dziesiątej odsłonie Lara powrócił do tego, co tak świetnie robił na początku. Złapał jakby drugi oddech i precyzyjnymi kontrami nie dał sędziom żadnych wątpliwości. Przy okazji pojedyncze uderzenia zaczął składać w dłuższe kombinacje, co widocznie frustrowało "Canelo".

Ostatnie minuty to desperackie ataki Saula i kontrakcje Erislandy. Dwunastą rundę Kubańczyk rozpoczął piękną kombinacją lewy prosty-prawy sierp, po jakiej głowa Meksykanina nieomal nie odfrunęła. Ale ten nic sobie z tego nie robił i dalej nacierał... O wszystkim decydowali więc sędziowie, a ci punktowali niejednogłośnie - 115:113 Lara, 115:113 Alvarez i 117:111 - na korzyść "Canelo".

- To był niemal maraton, cały czas musiałem go gonić - powiedział tuż po ogłoszeniu werdyktu tryumfator.