KRZYSZTOF WŁODARCZYK: WALKA SZPILKI Z ADAMKIEM NIE MA SENSU

Redakcja, Przegląd Sportowy

2014-07-09

Krzysztof Włodarczyk (49-2-1, 35 KO) nie może doczekać się kolejnego pojedynku. Bokserski mistrz świata w wadze junior ciężkiej federacji WBC jest gotów walczyć z każdym, ale nie z Polakiem. Krytykuje też starcie Tomasza Adamka (49-3, 29 KO) z Arturem Szpilką (16-1, 12 KO).

"Diablo" nie boksował od grudnia ubiegłego roku. Wówczas pokonał przed czasem w Chicago Włocha Giacobbe Fragomeniego. Były plany stoczenia pojedynku z BJ Floresem, ale spaliły na panewce. Teraz jest szansa, że Włodarczyk będzie boksować z Rosjaninem Grigorijem Drozdem.

– Słyszałem o takiej opcji – mówi Przeglądowi Sportowemu "Diablo". – Mogę walczyć z Drozdem, mogę z BJ Floresem. Wszystko jedno z kim, byleby już wrócić do ringu. Podobno we wrześniu to nastąpi. Cały czas jestem w treningu i z niecierpliwością czekam na jakieś decyzje. Nie przytyłem. Ważę niecałe 93 kilogramy.

Już od dłuższego czasu Drozd i BJ Flores przewijają się jako potencjalni rywale Włodarczyka. Najpierw miał być BJ Flores w sierpniu, teraz jest Drozd miesiąc później. Rozmowy, które promotorzy Polaka zerwali z rosyjskimi partnerami, zostały wznowione. Diablo w ubiegłym roku tylko dwa razy wychodził do ringu, w tym na pewno nie będzie boksować częściej. A jeśli w najbliższych tygodniach nie zostanie podpisany żaden dokument, to może przytrafić mu się tylko jeden pojedynek.

Na razie mistrz świata federacji WBC ma czas, by oglądać innych bokserów. Ostatnio dużo mówi się o pojedynku Szpilka – Adamek, do którego miałoby dojść 8 listopada w Krakowie. Włodarczykowi nie podoba się ten pomysł. Już wcześniej krytykował organizowanie polsko-polskich walk. Zdania nie zmienił.

– Nie ma to najmniejszego sensu, bo w ten sposób tylko eliminujemy swoich bokserów, a nie mamy ich zbyt wielu. Nie wiem, ile chłopaki zarobią, ale jeśli tyle samo, co za walkę z kimś zza granicy, to tym bardziej jest bez sensu. Oczywiście, może być tak, że pieniądze, jakie czekają na Tomka i Artura, są ogromne. Wówczas trochę ich rozumiem.

Nadal nie ma pewności, że gala 8 listopada w Krakowie dojdzie do skutku. Brakuje sporej sumy do zamknięcia budżetu. Włodarczyk jest jednak przekonany, że dojdzie do tego widowiska, a głównym daniem będzie starcie Adamka ze Szpilką. I wcale nie stawia na straconej pozycji młodszego i mniej doświadczonego pięściarza.

– Wszyscy mnie pytają, kto zwycięży.  Artur ma jeszcze czas na te największe walki. Jeżeli zaboksuje na hurra, jak z Jennigsem, to zejdzie z ringu pokonany. Może wygrać, gdy Tomek go zlekceważy, bo jak Artur trafi na punkt, to może powalić. Ale na pewno Adamek ma więcej doświadczenia, sprytu. Trzeba jednak pamiętać, że to jest waga ciężka. Jeden cios może przeważyć. Wszyscy wiedzą, że Szpila potrafi tak kończyć walki. Na pewno zapowiada się ciekawe widowisko dla kibiców. Ja jednak mam mieszane uczucia.

Wielu fanów boksu uważa, że najciekawsze byłoby starcie Włodarczyka z Adamkiem. Obaj to światowa czołówka i zainteresowanie ich pojedynkiem wykroczyłyby poza granice Polski.

– Szanuję Tomka i nie chciałbym naszej walki. To nadal jest bitwa dwóch Polaków. Z drugiej strony wiadomo, że pieniądz nie śmierdzi i gdyby wszystkie strony się dogadały, wyszlibyśmy do ringu. To jest jednak obecnie niemożliwe. Ja ciągle mam wiele do zrobienia w kategorii junior ciężkiej. Od dawna powtarzam, że prędzej czy później przejdę do wagi ciężkiej, nie nastąpi to jednak w tym roku – kategorycznie twierdzi Włodarczyk.

Czytaj o boksie na stronie Przeglądu Sportowego