ZAPOMNIANY MISTRZ - JACK KID BERG

Wojciech Czuba, Boxing.com

2014-07-01

Judah Bergman, bo tak naprawdę nazywał się ten wspaniały pięściarz Jack "Kid" Berg (157-26-9, 61 KO), urodził się w Odessie w Rosji 28 czerwca 1909 roku w rodzinie ortodoksyjnych Żydów. Niedługo później ojciec Jacka zdecydował się na emigrację i tak los rzucił ich do Londynu. Już jako młody chłopiec Jack - przyszły postrach ringów - przejawiał nie lada zainteresowanie do ulicznych bójek z rówieśnikami. Zawodowo zaczął walczyć mając czternaście lat, a na jego spodenkach zawsze widniała wyhaftowana gwiazda Dawida. Jeżeli chodzi o ścisłość to "Kid" - w przeciwieństwie do swojego ojca rabina - nie był przesadnie religijny, jednak ten charakterystyczny znak pozwalał mu na przyciągnięcie na swoje walki rzeszy londyńskich Żydów, których wówczas tak jak i dzisiaj było bardzo wielu. Młody pięściarz, którego niezwykle agresywny i widowiskowy styl walki szybko pokochali miłośnicy szlachetnej sztuki samoobrony, nigdy nie rozczarowywał publiczności. W nagrodę zaczęto nazywać go wiele mówiącym przydomkiem "Huragan z Whitechapel". Jack występował wtedy w jednym z londyńskich klubów zwanym Premier Land mieszczącym się przy ulicy Back Church Lane w dzielnicy Whitechapel, gdzie stoczył swoje pierwsze 38 pojedynków, z których wygrał 33, trzy przegrał i dwa zremisował. Następnie postanowił spróbować szczęścia w Ameryce i wyruszył za ocean.

Jednym z jego największych zwycięstw w karierze było pokonanie odwiecznego wroga świetnego Tony'ego Canzoneri. 17 stycznia 1930 roku na ringu w Madison Square Garden "Huragan z Whitechapel" po dziesięciu doskonałych rundach zwyciężył Nowojorczyka niejednogłośnie na punkty. Miesiąc później dzięki obrotnemu menadżerowi Joe Jacobsowi, który opiekował się także inną gwiazdą tamtych lat Maxem Schmelingiem, Berg dostąpił szansy na zdobycie mistrzostwa świata wagi junior półśredniej i w pełni ją wykorzystał. 18 lutego w swoim rodzinnym Londynie znokautował w 10. odsłonie Mushy Callahana. Co ciekawe, urodzony w Nowym Jorku Callahan również był Żydem i jego prawdziwe imię brzmiało Vincent Morris Scheer, ale on w przeciwieństwie do Jacka postanowił przyciągać na swoje pojedynki równie liczną populację Irlandczyków, których nie brakowało w każdym zakątku świata. Zaraz po zakończeniu tej zaciekłej bitwy okazało się, że praktycznie od samego początku świeżo upieczony czempion walczył ze złamaną prawą ręką, którą straszliwie opuchniętą wydobyto dopiero po rozcięciu rękawicy.

24 kwietnia 1931 roku doszło do rewanżu z żądnym odwetu Canzonerim na wypełnionym po brzegi stadionie w Chicago. Tym razem role się odwróciły i piastujący wtedy tytuł mistrza świata wagi lekkiej Amerykanin zdemolował króla dywizji junior półśredniej w niespełna trzy rundy.

Mimo tej bolesnej porażki Brytyjczyk nadal pozostawał w ścisłej światowej czołówce. W sumie w Ameryce stoczył 76 walk, z których na swoją korzyść rozstrzygnął aż 64. Warto wspomnieć, że współodpowiedzialnym za jego sukcesy był jeden z najlepszych trenerów tamtych lat nowojorczyk Ray Arcel, który w latach 1930-1940 miał pod swoimi skrzydłami wielu utalentowanych mistrzów.

Opisując ringowe przygody Berga nie można pominąć jego potyczek z inną gwiazdą tamtych lat, niesamowitym Kubańczykiem Kidem Chocolate. Ich pierwsza konfrontacja miała miejsce 7 sierpnia 1930 roku na brooklyńskim stadionie Polo Grounds w Nowym Jorku. Wyrównana batalia potrwała pełen zaplanowany na dziesięć rund dystans, a po ostatnim gongu sędziowie opowiedzieli się za będącym u szczytu formy  "Huraganem z Whitechapel". Dzięki temu zwycięstwu Jack został pierwszym zawodnikiem, który pokonał błyskotliwego i niepokonanego wówczas w 56. walkach czempiona z Hawany.

Dwa lata później 18 lipca 1932 roku w Madison Square Garden spotkali się ponownie i ponownie triumfował Berg, będąc lepszym tym razem na dystansie 15 rund. Za ten występ Jack zarobił niebotyczną sumę 66 tysięcy dolarów, która pozwoliła mu wieść dostatnie życie do końca swoich dni. Mniej szczęścia miał jego wielki rywal. Chocolate znany był z zamiłowania do hucznych imprez i wystawnego trybu życia. To zapewne z tego powodu umierał w biedzie, cierpiąc na syfilis.

Jack "Kid" Berg oficjalnie pożegnał się z ringiem w 1939 roku po wspaniałym zwycięstwie nad przyszłym królem wagi junior półśredniej Tippy Larkinem. Gdy na świecie rozgorzała druga wojna światowa, dzielny bokser ani myślał przyglądać się z boku. Szybko wrócił do Anglii i wstąpił do RAF-u, gdzie odsłużył cały okres. W międzyczasie jednak znowu założył rękawice bokserskie i stoczył ponad 20 pojedynków. Ostatnim jego występem było znokautowanie Johnny'ego MacDonalda 19 maja 1945 roku. Gdy tylko zapanował pokój, Berg poszedł w ślady innych pięściarzy tamtych lat i został kaskaderem w filmach, a także otworzył świetnie prosperującą restaurację w Londynie. W międzyczasie komentował także walki bokserskie dla radia i występował podczas wielkich gal w roli spikera. Zmarł 22 kwietnia 1991 roku, mając 81 lat. Tę wielką postać boksu zawodowego trafnie scharakteryzował jego długoletni sparingpartner i przyjaciel Moe Moss:

"Dawno temu odkryłem, że Kid Berg ma dwa różne wcielenia. W życiu prywatnym to przemiły człowiek i urodzony żartowniś. Natomiast w ringu nigdy się nie uśmiecha, nie wypowiada nawet słowa. Do każdego treningu podchodzi śmiertelnie poważnie, a każdą walkę traktuje jakby chodziło o jego życie."