DRUGA PORAŻKA Z RZĘDU BURNSA

Redakcja, Informacja własna

2014-06-28

Ricky Burns (36-4-1, 11 KO) na początku marca stracił tytuł mistrza świata wagi lekkiej. Aby go odzyskać, dziś musiał zwyciężyć niepokonanego dotąd Dejana Zlaticanina (19-0, 13 KO).

Promujący Brytyjczyka Eddie Hearn mówił wprost, że jeśli ten marzy jeszcze o najwyższym poziomie, absolutnie nie może sobie pozwolić na potknięcie. Tymczasem potknięcie było i to już na samym początku.

Pewny siebie i zmotywowany dawny champion rzucił się na swojego rywala, wyprowadził trzy ciosy, ale Czarnogórzec zebrał to na blok, obniżył pozycję i huknął lewym sierpowym. Burns padł niczym prądem rażony, a głośna publika zgromadzona w Braehead Arena zamilkła. Szkot był wyraźnie naruszony. Wstał na osiem, jednak jeszcze przez ponad minutę bronił się w popłochu przed huraganowym atakiem przeciwnika.

Na początku drugiej rundy niemal kopia tej samej akcji, choć tym razem Ricky ustał ten cios i nie był aż tak zraniony. Od trzeciej odsłony wszystko się wyrównało. Kontrolę na środku ringu miał Burns, lecz Zlaticanin miewał zrywy, szczególnie przy linach, kiedy ładował kombinację kilku uderzeń. Najczęściej na gardę, ale robiło to wrażenie.

Z czasem Ricky rozpracował schematyczne ataki rywala i trzymał prawą rękę wysoko przy brodzie. Kradł większość minut, ale gdy wdawał się w wymiany zamiast boksować, silniejszy fizycznie Zlaticanin natychmiast dochodził do głosu. Końcówka należała do Brytyjczyka, jednak po ostatnim gongu nikt nie mógł być pewnym wygranej. Sędziowie punktowali niejednogłośnie - 113:115, 115:113 oraz 115:113, nieoczekiwanie, acz chyba trafnie na korzyść przybysza z Czarnogóry, który tym samym zdobył międzynarodowy pas organizacji WBC wagi lekkiej.