ADAMEK - SZPILKA. RYZYKOWNE IGRZYSKA

Jarosław Burda, Opracowanie autorskie

2014-06-19

Temat starcia Tomasza Adamka (49-3, 29 KO) z Arturem Szpilką (16-1, 12 KO) powrócił jak bumerang. Szef sportu w stacji Polsat Marian Kmita przyznał w programie "Puncher", że chciałby doprowadzić do takiej walki podczas gali "Polsat Boxing Night" w Łodzi 18 października. Na razie jednak od pomysłu mocno powiewa sceptycyzmem. Dobre intencje organizatorów oraz entuzjazm "Szpili" mogą okazać się niewystarczające, żeby pojedynek odbył się na jesieni.

Cały czas aktualna jest przecież deklaracja Tomasza Adamka, że nie będzie walczył przeciwko polskiemu pięściarzowi. "Góral" może jeszcze zmienić zdanie, jeśli propozycja okaże się naprawdę atrakcyjna finansowo. Kluczową rolę odegra pewnie promotor Ziggy Rozalski, którego gorąco do pomysłu walki ze Szpilką będzie przekonywał w najbliższych dniach Marian Kmita. Adamek wstępnie zadeklarował już chęć występu podczas gali Polsatu, najchętniej jednak przeciwko... Chrisowi Arreoli (35-4, 31 KO). Zarządzający sportem w Polsacie takie rozwiązanie, czyli ściąganie rywala zagranicznego, traktują jednak jako ostateczność.

Zobacz: SZPILKA: ADAMEK NIE JEST ODE MNIE LEPSZY

Wiadomo, że walka Adamka ze Szpilką wygeneruje w Polsce ogromne emocje (kuszące sponsorów i reklamodawców) i to nie tylko w środowisku pięściarskim. Zainteresowanie i poruszenie pojedynkiem będzie pewnie porównywalne do tego z jesieni 2009 roku, kiedy Adamek zmierzył się z Andrzejem Gołotą. Pomysł na walkę i sam jej przebieg dyskutowany był wtedy w szerokich kręgach. Nie ulega wątpliwości, że "Walka Stulecia" mocno przyczyniła się do promocji boksu zawodowego w Polsce (8,2 mln telewidzów) i zapisała w historii.

Ludzie dostali wówczas przysłowiowe igrzyska, podzielili swoje sympatie, a aspekt sportowy pozostał trochę mniej zauważony. Czy teraz będzie podobnie? Można przecież odnieść wrażenie, że Adamek i Szpilka nie mają do końca sprecyzowanych sportowych celów i planów na najbliższe lata. Góral zapowiada stoczenie dwóch czy trzech walk i zakończenie kariery. Czym jednak będzie kierował się przy doborze rywali? Znanym nazwiskiem przeciwnika, rozgłosem, wysokością kontraktu czy chęcią rewanżu? Na tym ostatnim akurat najbardziej powinno zależeć Arreoli.

Duży ból głowy mogą mieć również promotorzy Artura Szpilki, którzy muszą zdecydować jaką drogę wybrać dla jego kariery. Chodzi też o realną ocenę umiejętności na chwilę obecną i możliwości rozwoju w przyszłości. Pokonanie Adamka i symboliczne odebranie od niego "pałeczki" stanowi największe marzenie "Szpili". Czy jednak musi dojść do tego jeszcze w tym roku? Trzeźwo myślący promotorzy bezspornie będą brać pod uwagę zawsze wkalkulowane ryzyko porażki i jej bolesnych konsekwencji.

Faworytem pozostanie Adamek, choć ocena jego szans na zwycięstwo nie będzie tak wysoka jak przed porażką z Wiaczesławem Głazkowem. Doświadczenie, wyszkolenie i styl walki będą przemawiać za "Góralem". Pomyśleć, że gdyby w 2013 roku Adamek zdecydował się na walkę z Kubratem Pulewem (20-0, 11 KO) i wygrał, to dzisiaj prawdopodobnie - jako obowiązkowy pretendent do tytułu IBF - miałby na stole wymarzony kontrakt od Władimira Kliczki (62-3, 52 KO).

A tak pozostaje mu do podjęcia decyzja, czy chce wziąć udział w ryzykownych igrzyskach...