ARUM I ROACH NIE CHCĄ REWANŻU PACQUIAO-COTTO

Keith Idec, boxingscene.com

2014-06-10

W listopadzie 2009 roku będący w niesamowitym gazie Manny Pacquiao (56-5-2, 38 KO) zdeklasował Miguela Cotto (39-4, 32 KO), który zebrał z rąk Filipińczyka straszliwe lanie i został poddany w dwunastej rundzie. Przeciwnicy "Pacmana" do dziś wypominają, że pojedynek odbył się w faworyzującym go umownym limicie 145 funtów, ale warto podkreślić, że "Junito" nigdy nie narzekał i nieszczególnie palił się do rewanżu przez te pięć lat.

Zobacz też: WRACA TEMAT WALKI STULECIA

Po efektownym zwycięstwie nad porozbijanym Sergio Martinezem (51-3-2, 28 KO) portorykański gwiazdor nieoczekiwanie znalazł się w być może najlepszym punkcie kariery, więc wrócił temat rewanżów z Floydem Mayweatherem (46-0, 26 KO) i oczywiście Pacquiao. Wiemy jednak, że ta druga walka jest niemożliwa, bo obydwu zawodników trenuje ten sam szkoleniowiec Freddie Roach, a sami pięściarze zaprzyjaźnili się podczas wspólnych przygotowań i żadnemu z nich nie zależy na tej potyczce.

Zobacz też: COTTO DA RADĘ GOŁOWKINOWI?

- Trochę się cieszę, że drogi tak się potoczyły i walczą teraz w zupełnie innych kategoriach, dzięki czemu nie muszę się tym martwić, ale obecny Cotto sprawiłby Manny'emu więcej problemów - przyznaje Roach. Wtóruje mu promotor Bob Arum. - Nie chcę walki Manny'ego z Cotto. Manny to mój człowiek. Nie chcę telefonów od filipińskich dziennikarzy, którzy nie dadzą mi spać - powiedział sędziwy szef Top Rank.