TRZYDZIESTY TRZECI SKALP KOBRY

Tomasz Ikert, Materiał własny

2014-06-01

W brytyjskiej walce stulecia "Froch – Groves II", na piłkarskim stadionie Wembley osiemdziesiąt tysięcy fanów było świadkami brutalnego nokautu. Carl "Kobra" Froch (33-2, 24 KO) nie pozostawił wątpliwości, kto jest najlepszym pięściarzem na brytyjskiej scenie, zachowując tym samym tytuły IBF i WBA Super wagi super średniej. Jego rywal George Groves (19-2, 15 KO) musiał uznać wyższość zawodnika z Nottingham, a wszyscy, którzy przepowiadali koniec Kobry i panowanie nowego mistrza, musieli przełknąć gorzką pigułkę.

Psychologiczne gierki pretendenta miały zahipnotyzować pogromcę Mikkela Kesslera, lecz okazało się, że to tylko płonne nadzieje. "Święty" nie okazał się żadnym zaklinaczem, a ponadto został boleśnie pokąsany. W początkowych rundach Groves zdawał się mieć nieznaczną przewagę niejednokrotnie wyprzedzając ciosy Frocha. Kobry atakują tylko w obronie własnej i w tym przypadku również tak było. Mistrz od czwartej rundy zaczął zwiększać wywieraną presję i ostatecznie przełamał Georga potężnym ciosem w ósmej rundzie. Tym razem nie było mowy o kontrowersjach. Młodziak był za mało doświadczony, aby skutecznie unikać ataków mistrza, zaś Brytyjczyk potwierdził, że jest numerem dwa swojej kategorii wagowej. Odniósł trzydzieste trzecie zwycięstwo i jednego możemy być pewni – na tym nie poprzestanie.

Co Frochowi niesie przyszłość? Czy będzie to rewanżowy pojedynek za "wielką wodą" z Andre Wardem (27-0, 14 KO) czy z meksykańskim synem legendy Julio Cesarem Chavezem Jr (48-1-1, 32 KO)? A może w następnej walce Kobra stanie naprzeciwko innego brytyjskiego pięściarza – Jamesa DeGale'a (19-1, 13 KO)? Niezależnie od tego z kim zmierzy się 36-letni Carl w swoim kolejnym występie, my jednego możemy być pewni – "Kobra" w dalszym ciągu będzie boleśnie kąsać.