FROCH: TO BYŁ IDEALNY CIOS - GROVES: WRÓCĘ SILNIEJSZY

Redakcja, Informacja własna

2014-06-01

- To bez wątpienia najlepszy moment w całej mojej karierze - mówił tuż po zejściu z ringu Carl Froch (33-2, 24 KO), który straszliwym prawym krzyżowym uśpił w ósmej rundzie George'a Grovesa (19-2, 15 KO).

Przed tym rewanżem było dużo złej krwi między zawodnikami, ale już po nim obaj mówili o sobie z uznaniem, zaś champion dał jasno do zrozumienia, że ma jeszcze kilka walk przed sobą.

- Towarzyszyli nam niesamowici kibice i jestem dumny, że byłem częścią tego widowiska. Mój rywal też powinien czuć się dumny ze swojej postawy. To prawdziwy twardziel, a walka była równa. W boksie jednak jeden cios może wszystko zmienić, zaś ja mam moc i potrafię z niej zrobić użytek - mówiła dumna z siebie "Kobra" z Nottingham.

- Czułem, że radzę sobie dobrze do tego momentu i nawet prowadzę na kartach sędziowskich, lecz taki jest właśnie boks. Złapał mnie mocnym ciosem i było po wszystkim. Gratuluję Carlowi, ma rzeczywiście ciężkie ręce, lecz ja jeszcze powrócę. Będę dążył do zdobycia mistrzostwa świata i jeśli mi się to uda, a tylko Froch będzie jeszcze boksował, chętnie spotkam się z nim po raz kolejny - mówił niby uśmiechnięty, ale wyraźnie zmartwiony challenger.

- George jest strasznie szybki, na pewno szybszy niż ja, musiałem więc trochę boksować i używać lewego prostego. Byłem skoncentrowany i pewny tego co robię. Nie podpalałem się jak przy pierwszej walce, tylko konsekwentnie wykonywałem plan taktyczny, bo wiedziałem, że prędzej czy później trafię idealnie prawą ręką i tak to się skończy. To najlepszy cios jaki zadałem w całym swoim życiu. Wszystko było idealne - moc, czas oraz "timing". Pracowałem nad tym przez ostatnie trzy miesiące. Jestem trzykrotnym mistrzem świata i dziś pokazałem dlaczego - kontynuował mistrz świata federacji WBA i IBF.

- Jestem wciąż młody i na pewno przyda mi się doświadczenie wyniesione z tych dwóch walk. Popełniłem głupi błąd, jednak wrócę silniejszy. Obóz miałem doskonały, więc nie szukam żadnych wymówek. On po prostu był dziś lepszy - zakończył Groves.

Zanim na ring wyszli ci dwaj panowie, wcześniej James DeGale (19-1, 13 KO) pokonał przed czasem Brandona Gonzalesa (18-1-1, 10 KO), stając się oficjalnym pretendentem dla Frocha. A co na to mistrz i jakie ma plany?

- James pokazał się ze świetnej strony i być może się zmierzymy, choć chciałbym też dodać do swojej kolekcji pas organizacji WBC należący do Sakio Biki. Na pewno marzy mi się również występ w Las Vegas - przyznał Carl. Szybko do tej dyskusji wciął się promujący zarówno jego jak i DeGale'a Eddie Hearn.

- Nie ma co teraz rozprawiać o przyszłości, tylko trzeba delektować się tym co zaszło. Presja na Carlu była ogromna, ale udowodnił iż jest prawdziwym mistrzem. DeGale pokazał się z dobrej strony, na trybunach byli Sakio Bika oraz Mikkel Kessler, jednak teraz o tym nie rozmawiajmy. Froch krok po kroku, rok po roku udowadniał, że jest jednym z najlepszych brytyjskich pięściarzy w historii - zakończył Hearn.

Dodajmy jeszcze, że rewanż pomiędzy tymi wojownikami w Anglii skupiał ogromną uwagę, a 80 tysięcy biletów wystawionych do sprzedaży na stadion Wembley rozeszło się w ciągu kilku godzin!