MARCIN REKOWSKI: PORADZĘ SOBIE Z SOSNOWSKIM

Redakcja, Informacja prasowa

2014-05-27

- Nieźle radziłem sobie ze słynnym Roberto Cammarelle, poradzę sobie i z Albertem Sosnowskim - mówi Marcin Rekowski (14-1, 11 KO) przed galą „Wojak Boxing Night” organizowaną 31 maja w Lublinie przez Babilon Promotion & Sferis KnockOut Promotions. Transmisja w Polsat Sport i kanale otwartym tej stacji.

36-letni Marcin „T-Rex” Rekowski jako amator zdobył trzy tytuły Mistrza Polski w wadze superciężkiej (+91 kg), wygrał turniej w fińskim Tampere, toczył zacięte boje w Memoriale Feliksa Stamma i niemieckiej Bundeslidze oraz Mistrzostwach Europy seniorów. Na ringach zawodowych zdecydowanie większe doświadczenie ma jednak rok młodszy od niego Albert „Dragon” Sosnowski (48-6-2, 29 KO).

- Rywalem o wiele mocniejszym od Alberta, choć z Sosnowskim nigdy nie boksowałem czy sparowałem, był z pewnością Włoch Roberto Camarelle. Z mistrzem olimpijskim z Pekinu, wicemistrzem z Londynu i dwukrotnym mistrzem świata stoczyłem aż trzy walki. Zdecydowanie najlepsza w moim wykonaniu była ostatnia, w półfinale turnieju Feliksa Stamma w Warszawie. Przegrałem na punkty 6-9, ale czułem, że mogę rywalizować jak równy z równym z tak wspaniałym pięściarzem. Ten pojedynek dodał mi dużo pewności siebie. Nieźle radziłem sobie z Cammarelle, poradzę sobie i z Albertem – powiedział popularny "Reksio".

Karierę profesjonalną Marcin rozpoczął dopiero w 2012 roku mając 34 lata. Od tego czasu stoczył 15 walk w kategorii ciężkiej, z których 14 wygrał, a przegrał 1 – z Oliverem McCallem, któremu zrewanżował się miesiąc temu w Legionowie.

- Jestem dobrej myśli, boksuję regularnie z niezłymi zawodnikami, dwa razy wystąpiłem w walkach wieczoru. To wszystko na mój plus. Z kolei Albert Sosnowski praktycznie nie walczył od ponad roku, ale oczywiście wszyscy wiemy, że był mistrzem Europy i pretendentem do tytułu mistrza świata WBC. Wierzę, że wygram i dostanę szansy walki o tytuły, na początek interkontynentalny, może potem mistrza Europy. Nie chcę za dużo planować, bowiem w tym momencie najważniejszy jest Lublin – mówi Rekowski, który jako amator wygrał m.in. z solidnym Litwinem Vitalijusem Subaciusem.

W czasach młodości boksował i grał w koszykówkę. Jego najlepszym wynikiem był brąz MPJ w 1996 roku. Potem miał ośmioletnią przerwę w treningach. W 2004 roku wystąpił w MP i zajął trzecie miejsce, przegrywając w półfinale z Grzegorzem Kiełsą. Kolejne sukcesy na polskich ringach sprawiły, że trafił do kadry Ludwika Buczyńskiego, a następnie Stanisława Łakomca. Występował w ME, ale najbardziej żałuje, że nie dostał szansy w kwalifikacjach olimpijskich.

- Mam przed sobą kilka lat, mam nadzieję udanego boksowania w gronie zawodowców. Od wielu lat świetnie współpracuje mi się z trenerem Rafałem Kałużnym, jestem w mocnej grupie Sferis KnockOut Promotions. Jestem dojrzałym facetem, który wie po co wchodzi do ringu – powiedział bokser z Kościerzyny.