Mike Alvarado (34-3, 23 KO) wie już, co zrobił źle w pojedynku z Juanem Manuelem Marquezem (56-7-1, 40 KO). "Mile High" zdał sobie sprawę, że trzeba było zadawać więcej ciosów i pójść na całość, a mogło to się skończyć nokautem na meksykańskim weteranie, który w 9. rundzie wylądował na deskach, a w 11. był tego bardzo bliski.
- Wiem, że mogłem bardziej go przycisnąć, nawet chciałem to zrobić, ale Marquez ma niesamowite serce. To legenda - komplementuje swego pogromcę 33-letni Alvarado. - Wiem, że był zraniony. Trzeba było zadawać więcej ciosów i go wykończyć.
Plan Mike'a jest teraz jasny. Były mistrz świata WBO w wadze junior półśredniej przeniesie się na stałe do limitu 147 funtów i chciałby zmierzyć się po raz trzeci z Brandonem Riosem (31-2-1, 23 KO). Alvarado marzy o ściągnięciu "Bam Bama" do swojego rodzinnego Denver.
- Ta walka jest nieunikniona. Zawsze możemy ją stoczyć. Tym razem będzie musiał przyjechać na mój teren - mówi "Mile High".