VICTOR CONTE WĄTPI W CZYSTOŚĆ MARQUEZA

Leszek Dudek, Informacja własna

2014-05-21

Juan Manuel Marquez (56-7-1, 40 KO) jest wielkim bokserem, który zasłużenie wymieniany jest wśród największych legend Meksyku. Stał się nim późno - bo dopiero po trzydziestce, kiedy dołączył do popularniejszych i (zdawałoby się) bardziej utalentowanych Marco Antonio Barrery i Erika Moralesa, zostając mistrzem świata trzech kategorii.

Wydawało się, że szczyt jego kariery miał miejsce na początku 2009 roku, kiedy "Dinamita" po wspaniałej wale znokautował Juana Diaza i zdobył tytuły WBA, WBO i IBO w wadze lekkiej. Już wtedy Marquez miał na koncie dwie wyrównane batalie z Pacquiao oraz punktowe zwycięstwo nad schyłkowym Barrerą. Potem przyszedł kasowy pojedynek z Floydem Mayweatherem. "Money" nie dał szans mniejszemu meksykańskiemu wojownikowi i zdeklasował go na dystansie dwunastu rund, fundując mu po drodze nokdaun. To była jedyna tak wyraźna przegrana w karierze Juanmy. Ten jeden raz narożnik miał wątpliwości, czy wielki Marquez nie powinien dla własnego dobra zostać poddany.

Po porażce Marquez wrócił do wagi lekkiej i najpierw po raz drugi pobił Diaza, a potem stoczył wojnę na śmierć i życie ze zdeterminowanym po śmierci brata Michaelem Katsidisem. Australijczyk rzucił "Dinamitę" na deski i przez moment wydawało się, że sensacja wisi w powietrzu, a kariera 37-letniego mistrza może chylić się ku końcowi. Marquez udowodnił jednak, że ma ogromne serce do walki i spośród wszystkich aktywnych bokserów chyba najlepiej składa ciosy w kombinacje. Porozbijany Katsidis został zastopowany w 9. rundzie, a zwycięski Juan Manuel dostał trzecią szansę od Manny'ego Pacquiao, który w tamtym czasie znajdował się na samym szczycie bokserskiej piramidy. Obóz Marqueza wiedział, jak rozwinął się Filipińczyk, więc sprowadził znanego eksperta od środków dopingujących - Angela "Memo" Heredię Hernandeza. Dalszą historię wszyscy znają.

- Praca z legendą to dla mnie zaszczyt. Zostałem włączony do teamu, żeby poprawić szybkość i siłę Marqueza, który miał w zaawansowanym wieku przenieść się do wyższej kategorii - tłumaczy Hernandez. - Wiek to nie przeszkoda, choć ludziom czasami tak się wydaje. Marquez jest niesamowicie uparty. Nie lubi, kiedy ktoś mu mówi, że czegoś nie wolno lub nie da się zrobić. Lubimy udowadniać wszystkim, że się mylą. Dlatego Marquez wyglądał w ostatniej walce na 25 lat, chociaż ma już 40.

Odmieniona sylwetka Marqueza, który z dodatkową muskulaturą prezentuje się lepiej niż kiedykolwiek, szybko zaczęła wzbudzać kontrowersje. Wiele osób podejrzewa "Dinamitę" o doping, ale dowodów nikt nie ma. Prawdą jest natomiast, że Meksykanin wystrzega się dokładniejszych niż standardowe testów. Z tego powodu jego walka z Timothym Bradleyem omal nie została odwołana. W końcu obozy zawodników zawarły ugodę i obydwaj zawodnicy poddali się badaniom, a faworyzowany przez wielu Marquez okazał się gorszy w ringu i niektórzy uznali, że w końcu dopadł go wiek. Przed pojedynkiem z Alvarado wyrywkowych testów już nie było i Juan Manuel znów zaprezentował się znakomicie, ale skandalista Victor Conte, który przed laty stworzył owiane złą sławą laboratorium Balco nie odpuszcza Marquezowi i nie wierzy w jego czystość.

- Odraza do dopingu sprawia, że nie powinienem oglądać walki Marquez-Alvarado. Wielu bokserów zrobiłoby wszystko, by zdobyć przewagę. Zastanawiam się, czy Bob Arum wierzy w czystość Marqueza. Moim zdaniem w sprawie Memo powinno zostać wszczęte śledztwo. Jak długo boks będzie się godził na 40-letniego mężczyznę, który dzięki dopingowi ma ciało młodsze o połowę? - pytał Conte na Twitterze przed walką, a dyskutujący z nim kibice i dziennikarze wytykali, że Marquez nigdy nie potrafił godzić się z porażkami i skoro był gotowy pić własny mocz, to znaczy, że nie cofnie się przed niczym.

- Dlaczego nie zostaną przeprowadzone wyrywkowe testy? To co najmniej podejrzane. Kiedyś pomogłem 39-letniej biegaczce pobić rekord. Podałem jej doping i widziałem przemianę, dzięki której stała się lepsza niż młodzi, utalentowani sportowcy w sile wieku. Odbyłem za to swoją karę, teraz stoję po drugiej stronie. Marquez ma 40 lat i mięśnie jak nigdy, a jego klatkę piersiową i plecy pokrywa trądzik, który jest główną oznaką nadmiaru testosteronu w ciele mężczyzny. To znak, że się dopinguje.

Nie tylko Conte ma wątpliwości co do Marqueza. Do piątej walki z meksykańskim weteranem dąży żądny rewanżu Pacquiao, ale obóz Filipińczyka tym razem chce wyrywkowych testów na środki dopingujące. Po porażce przez nokaut ekipa "Pacmana" postanowiła szczegółowo badać wszystkich, dlatego Rios i Bradley musieli poddać się testom - tak samo jak Manny. "Bam Bam" wpadł. Jeżeli piąta walka Marquez-Pacquiao ma się odbyć, przebadany zostanie także Marquez i zdaniem niektórych właśnie dlatego Meksykanin wciąż jeszcze się waha i nie jest przekonany do kolejnej potyczki z odwiecznym rywalem.

Istnieją różne teorie. Jedna głosi, że dopingują się wszyscy, a wpadają tylko ci, którzy nie potrafią robić tego z głową. Swego czasu o stosowanie nielegalnych środków był podejrzewany chociażby Pacquiao, a znane nazwiska mają za sobą lepiej lub gorzej udokumentowane afery dopingowe (Mosley, Roy Jones, Evander Holyfield, Antonio Tarver, Witalij Kliczko, James Toney). Dotarcie do prawdy może okazać się niemożliwe, dlatego zechciejmy uwierzyć, że żywe legendy sportu - a taką niewątpliwie jest Juan Manuel Marquez - bardziej od sukcesu kochają boks i nie dążą do swych celów z bezwględnością, o jaką my - obserwatorzy czasami pochopnie potrafimy je posądzać.

"Trzeba przestać udawać, że promotorom leży na sercu dobro boksu. Nie dbają o nie, godzą się na doping w sporcie. Przykładem czystości jest Nonito Donaire, który znów jest na programie VADA 365 dni w roku, cały czas do dyspozycji" - Victor Conte