ALVARADO: MOGĘ BOKSOWAĆ, BIĆ SIĘ ALBO KONTROWAĆ

Carlos Arias, boxingscene.com

2014-05-16

Mike Alvarado (34-2, 23 KO) przegrywał przed czasem z Brandonem Riosem (31-2-1, 23 KO) i Rusłanem Prowodnikowem (23-2, 16 KO), a teraz czeka go kolejna wojna - jutro w nocy na gali w Inglewood zmierzy się z legendarnym meksykańskim wojownikiem Juanem Manuelem Marquezem (55-7-1, 40 KO) i nie będzie faworytem tego pojedynku.

Jeśli wierzyć słowom Boba Aruma, 33-letni "Mile High" jest w życiowej formie i ciężko przepracował cały okres przygotowań. W przeszłości nie zawsze tak bywało, bo Mike słynie z rozrywkowego trybu życia i ma reputację playboya-twardziela, który nie stroni od bajowych bójek.

- Tym razem Alvarado jest w formie. Pracował ciężko, jest gotowy. To będzie niesamowita walka. Marquez ma tę przewagę, że jest niesamowicie sprytny i prawopodobnie zmusi Mike'a do przyjęcia swego stylu. Jeżeli tak się stanie, Marquez zwycięży - uważa szef Top Rank.

MARQUEZ: ALVARADO JEST NIEBEZPIECZNY >>>

Alvarado zdaje sobie sprawę z tego, że to jego ostatnia szansa i nie zamierza jej marnować. Amerykanin zasłynął jako walczak z ogromnym sercem, ale w kilku pojedynkach pokazał, że potrafi też boksować i nie jest jednowymiarowy. To ma być kluczem do pobicia Marqueza.

- Wszyscy znamy Marqueza, boksuje od wieków. Będę robił to, co się sprawdza. Mogę boksować, bić się, kontrować... Jestem wszechstronny. Zrobię to, co przyniesie mi zwycięstwo. Jestem większy i muszę to wykorzystać, to ma być fizyczna walka - mówi "Mile High". - Pacquiao już zgodził się walczyć ze zwycięzcą, a czy lepszy z nich będzie chciał bić się z Mannym? Zobaczymy wkrótce - dodaje Arum.

Transmisję z gali w Inglewood przeprowadzi w nocy z soboty na niedzielę stacja Polsat Sport (start o godz. 3:00).