WAWRZYK: CIESZĘ SIĘ, ŻE ŻYJĘ

Redakcja, PolsatSport.pl

2014-05-12

- Przede wszystkim cieszę się, że żyję - nie ukrywa w rozmowie z Karoliną Owczarz czołowy polski "ciężki" - Andrzej Wawrzyk (29-1, 15 KO), który uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu, przez co wycofano go z walki z Albertem Sosnowskim.

- Jak w ogóle doszło do tego wypadku?
Andrzej Wawrzyk
: Nie do końca pamiętam co się stało. Było dużo samochodów. Wracałem do domu, walnął we mnie autobus. Później wystrzeliły poduszki powietrze i straciłem świadomość na kilka minut. Następnie na miejsce przyjechała policja i straż pożarna i zaczęło się wyciąganie mnie z samochodu, co okazało się niełatwym zadaniem, ponieważ nogi miałem wbite w podłogę.

- I jakie są tego następstwa?
AW
: Kość w lewej nodze jest połamana w trzech miejscach. Nie mówiąc już o torebkach i więzadłach, które są kompletnie rozwalone, więc trochę tych urazów jest. Doktor Robert Śmigielski  mówi, że przede mną około ośmiu miesięcy przerwy. Za każdym razem udawało mi się wcześniej wrócić do treningów i mam nadzieję, że i tym razem będzie tak samo.

- Głowa nie ucierpiała?
AW
: Mam po raz pierwszy w życiu złamany nos, więc jest jakieś nowe doświadczenie.

- Miałeś walczyć 31 maja. W Lublinie Twoim rywalem byłby Albert Sosnowski. Żałujesz, że do tego starcie nie dojdzie?
AW
: Jak teraz sobie pomyślę, to oczywiście trochę mi smutno, że nie wystąpię w Lublinie, jednak na samym początku boks mi nawet przez myśl nie przeszedł. To wszystko naprawdę nie wyglądało dobrze. Spojrzałem śmierci w twarz, więc przede wszystkim cieszę się, że żyję. Teraz chcę wrócić do domu, do rodziny.

- Wiesz, że zastąpi Cię Marcin Rekowski?
AW
: Dużo osób do mnie dzwoni, więc o wszystkim jestem informowany na bieżąco. Bardzo cieszę się, że gala się odbędzie i fajnie, że w moje zastępstwo wzięli Marcina. Musi on być do tej walki świetnie przygotowany, bo Albert do doświadczony rywal. Z pewnością nie może go zlekceważyć.

Dalsza część wywiadu >>>