Po powrocie do Australii Alex Leapai (30-5-3, 24 KO), który został w sobotę rozbity w ciągu niespełna pięciu rund przez Władimira Kliczkę (62-3, 52 KO), zapewnił, że wróci na ring silniejszy i nadal będzie dążyć do zdobycia mistrzostwa świata.
- To nie jest mój koniec, to dopiero początek. Wszystkim zdarzają się potknięcia, trzeba się pozbierać i iść dalej. Wierzę, że dostanę drugą szansę. Będę ciężko trenować, wrócę większy, silniejszy i niebezpieczniejszy – stwierdził 34-latek.
KLICZKO ZNOKAUTOWAŁ LEAPAI >>>
Australijczyk ma już nawet upatrzonego rywala. Chciałby się zmierzyć z Shannonem Briggsem (53-6-1, 47 KO), który zakłócił konferencję prasową i ceremonię ważenia przed jego pojedynkiem z Kliczką, samemu domagając się walki z Ukraińcem i stwierdzając, że Leapai to dla mistrza żaden rywal.
- Mam nadzieję, że ściągniemy tego Amerykanina, tego, co to nazywał mnie kelnerem. Dawajcie go tutaj! Zobaczymy, na co go stać – powiedział "Lionheart".