SOSNOWSKI: TO NIE KONIEC POLSKIEJ WAGI CIĘŻKIEJ

Redakcja, Informacja prasowa

2014-04-16

Polscy bokserzy wagi ciężkiej przegrali kilka ważnych walk w ostatnich miesiącach. - Ale to nie koniec kategorii ciężkiej w naszym kraju - mówi Albert Sosnowski (47-6-2, 28 KO), który wystąpi 26 kwietnia w Legionowie na gali „Wojak Boxing Night” organizowanej przez Babilon Promotion & KnockOut Promotions. Transmisja w Polsacie Sport i kanale otwartym tej stacji.

- Wracam nie tylko po to, aby kibice zobaczyli mnie po raz pierwszy od 2012 roku walczącego na polskich ringach, ale w konkretnym celu. Muszę sobie stawiać wyzwania. Chcę pokazać dobry boks, wygrać efektownie w Legionowie, a potem jeszcze pokonać Andrzeja Wawrzyka w Lublinie. Moje nazwisko ciągle coś znaczy i po dobrych występach może znów pokaże się fajna oferta. Byłoby miło ponownie zaboksować o mistrzostwo Europy – powiedział Albert Sosnowski.

Kilka lat temu jako mistrz Europy Albert Sosnowski dostał szansę walki o pas mistrza świata WBC w Witalijem Kliczko (45-2, 41 KO). Na stadionie w Gelsenkirchen w maju 2010 roku wzniósł się prawdopodobnie na swe wyżyny, walczył bardzo ambitnie, ale ukraińskiego czempiona nie zdołał zdetronizować, podobnie jak inni śmiałkowie.

W kolejnych latach Albert Sosnowski nie boksował już tak dobrze, a czarę goryczy przelał nieudany występ w lutym ubiegłego roku w Prizefighterze, gdzie przegrał z weteranem Marcusem Roganem. Miał ponad roczną przerwę, a w tym czasie swoje szanse dostawali inni ciężcy.

- Przede wszystkim bez różnicy mi było, czy będę boksował w następną sobotę z Włodzimierzem Letrem czy Damianem Trzcińskim. Takie walki muszę rozstrzygać na swoją korzyść. Z Andrzejem Wawrzykiem nie będę prowadził wojny medialnej, bo się znamy i szanujemy, ale jego też chcę ograć. Myślę, że po tych dwóch walkach będę mógł wybierać w propozycjach, choć oczywiście na razie koncentruję się na Legionowie – mówi.

Organizatorzy gali w Legionowie zaplanowali aż cztery walki w wadze ciężkiej. W pojedynku rewanżowym Marcin Rekowski spotka się z Oliverem McCallem, byłym mistrzem świata.

- Dla Marcina to walka o być albo nie być. Jeśli wygra, to wróci do gry. Kibice czekają też na innych naszych ciężkich jak np. Krzysztofa Zimnocha, który musi podjąć ryzyko i wejść do ringu z kimś z czołówki. Andrzej Wawrzyk po porażce z Aleksandrem Powietkinem z łatwością wygrywa ze starymi mistrzami. Ten wybór Powietkina nie był najlepszy, to za szybko. Adamek oddalił się chyba bezpowrotnie od walki ponownej od tytuł, przegrywając z młodszym Głazkowem. Tomek nigdy nie lubił walk na przetarcie, on wolał duże wyzwania, a teraz widzimy, że zajął się polityką. Szkoda wszystkich przegranych Polaków, m.in. Artura Szpilki, bo jego rywal Bryant Jennings będzie miał niebawem eliminator i być może zaboksuje o tytuł. Artur mógł być na jego miejscu... Generalnie polska waga ciężka nie skończyła się, jest grupa ambitnych zawodników, których porażka nie załamie – twierdzi.

- Nie czuję się wypalony, aczkolwiek miałem trudne pojedynki. Boks sprawia mi radość, po sparingach widzę, że jestem dobrze przygotowany do rywalizacji. Na pewno nigdy nie będę ryzykował zdrowia w ringu i jeśli będę miał jakieś wątpliwości, to zawieszę rękawice na kołku. Mam co robić w życiu. Ale na razie chcę pokazać dobrego Alberta Sosnowskiego.