SZPILKA: TO NIE ŻYCIOWA PORAŻKA, TYLKO PSTRYCZEK W NOS

Redakcja, Przegląd Sportowy

2014-04-07

- Pewność siebie nie zmalała, ale może teraz zacznę szanować przeciwników. Może wreszcie dotrze do mnie, że powinienem robić to, co każe mi trener, a nie to, co ja sobie wmawiam. Sądziłem, że załatwię wszystko jedną akcją, lewym sierpowym. Mam nauczkę - nie ukrywa w rozmowie z Przeglądem Sportowym nasz prospekt wagi ciężkiej, Artur Szpilka (16-1, 12 KO).

- Przez pierwsze trzy tygodnie nie mogłem znaleźć sobie w domu miejsca. Miałem czas, by się zrelaksować, zastanowić i dojść do wniosku, że nie jest to moja życiowa przegrana, a pstryczek w nos: za zachowanie, podejście do przeciwników. Dzwoniłem do trenera, prosiłem o kolejny tydzień wolnego, bo jeszcze nie jestem gotowy. Pojechałem jednak na galę w Arłamowie, zobaczyłem jak koledzy boksują i znów tego zapragnąłem - dodał Polak, powracając do styczniowej przegranej z Bryantem Jenningsem (18-0, 10 KO) na antenie potężnej stacji HBO.

Nie od dziś wiadomo, że chyba najciekawszą walką do zorganizowania na polskim rynku jest ewentualna potyczka Artura z Krzysztofem Zimnochem (17-0-1, 11 KO). Podopieczny Fiodora Łapina nie ukrywa, iż bardzo chciałby tego spotkania i wciąż istnieje szansa na realizację jego marzeń.

ZIMNOCH: NIE MUSZĘ WALCZYĆ ZE SZPILKĄ >>>

- Są przymiarki, by walka odbyła się w listopadzie na hali w Krakowie. Kasa się będzie zgadzać, to będzie walka. Wydaje mi się, że każdy chce ją zobaczyć. Nienawidzę go, będę robił wszystko, by go upokorzyć - dodał Szpilka.

Więcej o boksie w Przeglądzie Sportowym >>>