PSUJĄC PIĘŚCIARSKĄ KREW

Leszek Dąbrowski, Informacja własna

2014-03-27

Ileż trzeba mieć w sobie złej woli, aby doprowadzić do bałaganu, który panuje w warszawsko-mazowieckim OZB. Tak, bałaganu do jakiego dopuścili swoją biernością dotychczasowi prezesi Polskiego Związku Bokserskiego.

Przez ponad dekadę doprowadzano Okręgowy Warszawsko-Mazowieckim Związek do szczytów patologii. Jątrzenie, skłócanie, zastraszanie i szantażowanie stały się standardową metodą działania jeszcze za życia śp. Tadeusza Wieszczyka. Jego „następca” Andrzej Rajkowski, bo Pan "Prezes" Jutrzenka jest tylko figurantem, nie tylko tego nie zmienił, ale i poszedł krok dalej.

Działania tych panów sprawiły, że nawet najzagorzalszym miłośnikom i orędownikom pięściarstwa w naszym województwie opadają ręce i odechciewa się dalszej pracy. Nie zgadzam się z tym stanem rzeczy i dlatego publicznie chcę przedstawić sprawę do dyskusji. Muszę coś zrobić, gdy słyszę, że mazowieckie kluby chcą albo powołać swoje własne struktury, albo wejść w skład innych okręgów.

Nie mogę dłużej milczeć. Sam doświadczyłem szykan ze strony zarządu OZB, można o tym przeczytać moim artykule sprzed ponad roku, ale nie o sprawy osobiste mi chodzi. Od piętnastu lat jestem związany z boksem. Ta dyscyplina jest bliska memu sercu i dlatego postanowiłem przelać swoje myśli na papier. Z moich rozmów z działaczami, trenerami, prezesami klubów z naszego okręgu wynika, że nie jestem w swojej ocenie odosobniony. Mam nadzieję, że mój głos jest w jakimś stopniu reprezentatywny dla dużej grupy miłośników boksu z Warszawy i Mazowsza.

Od piętnastu lat nie ma biura OZB w Warszawie, a wszystkie informacje znajdowały się w tajemniczej teczce śp. Tadeusza Wieszczyka, która do tej pory się nie znalazła. Prezesi PZB byli szantażowani przez "Warszawę” podczas wyborów, gdy każdy głos był na wagę złota. OZB Warszawsko-Mazowiecki w zamian za poparcie otrzymywał to na czym mu najbardziej zależało – święty spokój i nie wtrącanie się do ich machlojek. Nie tylko ja dostrzegłem problem, skoro PZB w końcu podjął uchwałę wykluczającą Andrzej Rajkowskiego ze struktur.

Przez lata Polski Związek Boksu nie otrzymał żadnego sprawozdania z działalności mazowieckich struktur, a przecież największy okręg w Polsce szczycił się wynikami zawodników i trenerów, którzy często z braku wsparcia przez OZB rezygnowali z dalszej pracy w boksie. Zawodnicy trenowali w klubach, które działały bez ciepłej wody, w zgrzybiałych szatniach i używali sprzętu pamiętającego lata świetności polskiego pięściarstwa. OZB ma swój „wkład” w zamknięcie hali Gwardii, gdzie w 1953 roku podczas Mistrzostw Europy Polacy pobili w pamiętnym finale reprezentantów Związku Sowieckiego. Brak zainteresowania wypełnianiem swych statutowych obowiązków był bezpośrednią przyczyną zawieszania zarządu OZB. Pytanie - co dalej?

OZB Lublin przeszedł ostatnio wielką reformę. Do władzy doszli młodzi, energiczni i pełni zapału ludzie. Efekt? Sprawnie przeprowadzone kwalifikacje do Mistrzostw Polski Kadetów i Juniorów, mimo że w zawodach wystartowało aż 126 zawodników z 19 klubów!  A w Warszawie co? Zawodnicy przyjechali zawalczyć o kwalifikację, ale po turnieju okazało się, że nie były to kwalifikacje, tylko zwykłe Mistrzostwa Mazowsza. Co ciekawe, pierwotnie kwalifikacje miały rozgrywać się w Ostrołęce i przygotowania szły pełną parą. W ostatniej chwili zawody zostały przeniesione do Nowego Dworu Mazowieckiego, gdzie łatwiej było p. Rajkowskiemu ustalać składy sędziowskie i wszystko kontrolować, by było tak jak p. Rajkowski chce. Widocznie i tak coś poszło nie tak, skoro po zawodach zmieniono rangę turnieju. Przecież w ten sposób się oszukuje młodych zawodników!

Po to są związki, żeby to wszystko działało i sportowcy nie musieli się martwić o nic poza treningiem i startami. A mamy sytuację, w której zawodnik jedzie walczyć na Turniej Kwalifikacyjny Mistrzostw Polski, wraca zaś z Mistrzostw Mazowsza. To jest paranoja!

W regionie są aktywni trenerzy i ludzie krzewiący kulturę fizyczną, którzy tylko czekają na wsparcie swoich działań w tak trudnym czasie pozyskiwania zawodników. Przecież obecnie pozyskanie młodzieży to nie jest tak prosta sprawa jak za czasów Papy Stamma. Jest internet, telewizja, łatwy dostęp do używek. Po co się męczyć na salach treningowych, skoro można się zabawić w klubie lub wyżyć na kimś na ulicy? Potrzebujemy nowych pomysłów i dużo energii by boks dźwignął się z kolan i nawiązał do naszych największych sukcesów. By były medale Mistrzostw Świata, Europy czy Igrzysk Olimpijskich trzeba zacząć od podstaw. A podstawy to region...