PACQUIAO: WCIĄŻ MAM W SOBIE OGIEŃ

Leszek Dudek, HBO Sports

2014-03-22

Manny Pacquiao (55-5-2, 38 KO) zapewnia, że wciąż jest tym samym zawodnikiem, który niczym tajfun przetaczał się po przeciwnikach i w wielkim stylu podbijał kolejne kategorie. Filipiński gwiazdor postara się to udowodnić 12 kwietnia w Las Vegas, kiedy po raz drugi zmierzy się z Timothym Bradleyem (31-0, 12 KO), który dwa lata temu pokonał go po skandalicznym werdykcie sędziowskim.

"Pacman" i "Desert Storm" promowali rewanż w programie HBO Face Off z Maxem Kellermanem, gdzie obydwaj zapewniali, że przegrać mogą tylko w przypadku nokautu.

- Wygrałem pierwszą walkę 8-4, mówię to każdemu. Wyboksowałem go, on ciągle chybiał. Za każdym razem mnie skreślają, a ja dalej wygrywam. Mogę zrobić wszystko, co tylko sobie zaplanuję. Ciężko na to pracuję. Nie mogę powiedzieć niczego złego o Mannym. To wielki, wspaniały bokser, ale jego głód, o którym tyle mówi, jest nieobecny. Tego już nie ma, stracił to i nigdy nie odzyska. Nie ma już instynktu zabójcy i w żaden sposób nie można tego przywrócić - uważa 30-letni Bradley.

- Wtedy go zlekceważyłem, ale teraz wróci agresja. Będę zadawał więcej ciosów niż zwykle. Na pewno więcej niż w walce z Riosem. Chcę dać kibicom show. Zobaczą wygłodniałego Manny'ego Pacquiao. Modlę się, by Bóg dał mi ogień. Wierzę, że wciąż mam to w sobie. To oczywiste, że mogę być dawnym Mannym Pacquiao. Z Bogiem nic nie jest niemożliwe. Muszę udowodnić tym, którzy we mnie wątpią, że mój czas jeszcze się nie skończył. Kto się wywyższa, zostanie poniżony, a kto sam się poniża, będzie wywyższony - powiedział Pacquiao.