CHARR ZDECYDOWAŁ SIĘ NA JOHNSONA

Leszek Dudek, Informacja własna

2014-03-13

Po przegranej walce o mistrzostwo świata Manuel Charr (25-1, 15 KO) odniósł cztery zwycięstwa przed czasem. "Diamond Boy" postawił sobie za cel zunifikowanie wszystkich peryferyjnych pasków WBC, co ma mu zapewnić kolejną szansę. Póki co Charr jest szósty w rankingu, ale w końcu zdecydował się na pojedynek z rozpoznawalnym rywalem, a zwycięstwo może go wywindować jeszcze wyżej.

29-letni Charr wraca na ring 12 kwietnia w Bonn, gdzie jego przeciwnikiem będzie starszy o pięć lat Kevin Johnson (29-5-1, 14 KO), którego można już uznać za ekskluzywnego journeymana. Amerykanin prawdopodobnie nie da sobie zrobić większej krzywdy, ale czy zechce się wysilić i spróbować nawiązać walkę? Wątpliwe.

Postawa "Kingpina" w starciach z Chisorą, Furym i nawet Hammerem była skandaliczna. Johnson panicznie boi się ryzyka i najwyraźniej gardzi ciężką pracą w ringu, przez co przegrywa walki na własne życzenie, a narzędzia niezbędne do zwyciężania jak najbardziej posiada - pokazał to przecież w Australii, gdzie rozbił dwóch miejscowych osiłków (Solomona Haumono i Alexa Leapai, który wkrótce będzie się bił z Władimirem Kliczko).

Charr nie jest wirtuozem boksu i można wymienić wiele jego wad (zaczynając od przeciętnej szybkości i kończąc na dziurawej obronie), ale jest waleczny, nie boi się przyjąć i potrafi wywierać presję utrzymując przy tym względnie wysokie tempo. Żeby go pokonać, trzeba nieco popracować, a Johnson nie dał się poznać jako lotny na nogach i aktywny zawodnik, dlatego najbardziej prawdopodobny wynik to kilkupunktowe zwycięstwo naturalizowanego Niemca.