EKSPERYMENT ŁOMACZENKI

Dariusz Chmielarski, bokserzy.cba.pl

2014-02-27

Często zdarzało się w przeszłości i zdarza się nadal, że bokserzy amatorscy w pewnym momencie swojej kariery przechodzą na zawodowstwo. Jednak sukcesy na amatorskich ringach nie są żadną gwarancją pomyślnego przebiegu kariery w boksie zawodowym. Jest wprawdzie wiele przykładów na to, że mistrzowie amatorów dochodzili do tytułów mistrzowskich wśród profesjonałów, ale wielu innym czołowym amatorom kariera zawodowa zupełnie nie wyszła. Tak było 50 lat temu i tak samo jest teraz.

Bokser amatorski rozpoczynający przygodę z boksem profesjonalnym z reguły zaczyna od walk 4-rundowych ze słabymi przeciwnikami. Potem stopniowo rośnie zarówno ilość rund, jak też klasa sportowa rywali. Jeżeli ciągle zwycięża, to prędzej czy później staje przed szansą walki o światowy tytuł poważnej federacji. W 1978 niebywałego wyczynu dokonał Leon Spinks, który już w swojej ósmej profesjonalnej walce zdobył pasy WBA i WBC w wadze ciężkiej, pokonując Muhammada Alego. W 1985 Jeff Fenech zdobył pas IBF w kategorii koguciej w swoim siódmym pojedynku zaledwie pół roku po swojej pierwszej zawodowej walce. W 2010 jego osiagnięcie powtórzył Guillermo Rigondeaux, który w siódmym zawodowym pojedynku wywalczył pas interim WBA w super koguciej.

Wyczyny wyżej wymienionych pięściarzy chce przyćmić Wasyl Łomaczenko (1-0, 1 KO), który 1 marca w San Antonio stanie przed szansą zdobycia pasa WBO w piórkowej w swym drugim występie na zawodowym ringu. Łomaczenko był fenomenalnym amatorem. W wieku 24 lat był już dwukrotnym mistrzem olimpijskim i dwukrotnym mistrzem świata. Na zawodowstwie nie zamierza tracić czasu na "przecieranie się" ze słabeuszami, ale po zwycięstwie przed czasem w swym profesjonalnym debiucie nad solidnym Jose Ramirezem rzucił wyzwanie doświadczonemu championowi WBO Orlando Salido (40-12-2, 28 KO) i krótko po swych 26. urodzinach zamierza zejść z ringu jako zawodowy mistrz świata. Czy ten niezwykle ambitny i zuchwały plan ma szanse realizacji?

Te szanse byłyby chyba większe, gdyby Łomaczenko walczył z którymkolwiek innym (Simpive Vetyeka, Jewgienij Gradowicz, Jhonny Gonzalez, Nicholas Walters) z aktualnych posiadaczy mistrzowskich pasów w tej kategorii. 33-letni Salido wprawdzie mocno ustępuje challengerowi pod względem umiejętności bokserskich, ale słynie z nieprzeciętnej bojowości i doskonałej kondycji. Właśnie dzięki tym dwóm cechom w przeszłości kilkakrotnie w końcówkach rozstrzygał na swoją korzyść przegrywane walki. Po jego stronie będzie też doświadczenie i doping meksykańskich kibiców. Jeżeli Meksykaninowi uda się uniknąć porażki przed czasem w pierwszej połowie walki, to potem jego szanse będą rosły z rundy na rundę i to Ukrainiec może mieć problemy z dotrwaniem do końcowego gongu.

Wasyl Łomaczenko podjął się pionierskiego eksperymentu, który można porównać ze zdobywaniem himalajskich szczytów w stylu alpejskim (czyli "z marszu" bez aklimatyzacji, obozów pośrednich i używania masek tlenowych) zapoczątkowanym przez Reinholda Messnera. Jeżeli mu się uda, to zapewne znajdzie w przyszłości licznych naśladowców. Osobiście sądzę, że w najbliższą sobotę górą będzie jednak Orlando Salido.

bokserzy.cba.pl >>>