CHISORA RZUCIŁ JOHNSONA NA DESKI, ALE NIE ZDOŁAŁ GO WYKOŃCZYĆ

Leszek Dudek, Informacja własna

2014-02-16

Powrót Derecka Chisory (20-4, 13 KO) już teraz można uznać za udany. Po porażce z rąk Haye'a "Del Boy" zaczął traktować boks bardzo poważnie i od kwietnia do listopada 2013 roku odniósł cztery zwycięstwa przed czasem. Wszystkie były jednak nieco przedwczesne i wiele osób zastanawiało się, jak Chisora zachowa się, kiedy wyjdzie do ringu z naprawdę wymagającym rywalem (niczego nie ujmując Malikowi Scottowi, któremu szanse odebrał sędzia ringowy). Dziś Dereck odpowiedział na to pytanie, wygrywając bardzo wyraźnie z utalentowanym Kevinem Johnsonem (29-5-1, 14 KO), który zwyczajnie boi się podjęcia ryzyka mogącego przenieść mu zwycięstwo.

Chisora w swoim stylu rozpoczął ostro i od początku parł do półdystansu, ale Johnson lepiej wszedł w walkę i wygrał pierwsze starcie dzięki swym lepszym umiejętnościom bokserskim. Zdeterminowany "Del Boy" nie zamierzał jednak niczego zmieniać w swoim boksie i w drugiej rundzie miał już przewagę, a od trzeciej odsłony zaczął dominować. W piątej rundzie "Kingpin" po raz pierwszy w karierze zapoznał się z deskami, kiedy Chisora trafił go obszernym prawym z góry.

Amerykanin wstał i podjął walkę, ale Dereck nie zwalniał i przez cały czas zasypywał rywala swoimi ciosami. Bił we wszystkie dostępne miejsca - widzieliśmy haki na tułów, sierpowe i "młotkowe" bomby z góry. Johnson skarżył się na to, sugerując sędziemu, że przeciwnik bije go w tył głowy, ale Dereck niczego nie zmieniał. Kevina należy tutaj pochwalić za dobry lewy prosty i sporadyczne uderzenia na korpus, ale to aktywniejszy Chisora nadawał tempo i dyktował warunki.

Johnson przebudził się w dziewiątej odsłonie. Zaczął boksować odważniej i lepiej. Jego narożnik apelował o otwartą walkę, lecz tego Kevin nie mógł się podjąć. Niemniej jednak wygrał to starcie, a w dziesiątym również bił się z Chisorą jak równy z równym. W jedenastej rundzie znów dominował "Del Boy", a w dwunastej najpierw zaatakował Dereck, a potem losy walki (zbyt późno) próbował odwrócić "Kingpin". Skończyło się na wysokiej wygranej punktowej (118-109, 118-110, 118-109) Brytyjczyka, który potwierdził swoje aspiracje do walki o tytuł mistrza świata wszechwag. Istotne są także słowa samego Chisory, który zdradził swój plan na najbliższe miesiące.

- Czas na kolejny rozdział. Kevin dobrze się bronił, spodziewałem się długiej walki. Chciałem nokautu, ale nie udało się. Uznałem, że nie warto iść na całość. Chcę wybrać się do Moskwy na pojedynek z Powietkinem. Mam nadzieję, że Frank Warren mi to załatwi - oświadczył "Del Boy".