KOLEJNA ODSŁONA 'TYMEX BOXING NIGHT' ZA NAMI

Cezary Kolasa, Informacja własna

2014-02-09

Wczorajszego wieczoru w hali sportowej w Pionkach odbyła się gala grupy promotorskiej "Tymex Boxing Night", na której w pojedynku wieczoru Michał Żeromiński (6-1, 1 KO) miał plan, by udanie zrehabilitować się po ostatniej srogiej lekcji od Rafała Jackiewicza. Podczas drugiej w historii tego miasta imprezy związanej z boksem zawodowym wystąpili także m.in. niepokonani: Ewa Brodnicka (3-0, 1 KO), Nikodem Jeżewski (5-0-1, 4 KO) i podopieczny Global Boxing Tomasz Duszak (3-0-1, 2 KO). Całość poprzedziły potyczki zawodników w jeszcze dwóch innych stylach: K1 i MMA.

Wyniki pierwszych pojedynków, uwględniając tylko te bokserskie:

super średnia: Łukasz Stawiasz (1-0) PKT 4 (3:0) Artur Sankowski (0-1)
ciężka: Mateusz Gątek (1-0) PKT 4 (2:1) Jakub Kozera (0-1)
super średnia: Robert Parzęczewski (2-0) PKT 4 (3:0) Siergiej Krapszyla (2-6-2, 2 KO)

W czasie trwającej gali nad wyraz miłym akcentem było nadanie Januszowi Pinderze statusu Honorowego Obywatela Miasta Pionki. Znany dziennikarz sportowy, znawca i ekspert szermierki na pięści został w niezwykle sympatyczny sposób zaprezentowany kibicom zgromadzonym w hali. Pindera kierując do nich kilka słów powiedział, że trzeba wierzyć w marzenia, stawiać cele i dążyć do ich realizacji, humorystycznie dodając, iż od Pionek do Las Vegas czy Nowego Jorku nie jest tak wcale daleko.

Pierwszym pojedynkiem, mogącym przysporzyć fanom nutkę emocji miała być potyczka Tomasza Duszaka (3-0-1, 2 KO) z Andriejem Czarmakiewiczem (1-2, 1 KO). Dlaczego? Wszystko ma związek z listopadową imprezą w Białymstoku, na której Maciej Zegan pokonał Dariusza Snarskiego. Białorusin sprawił wtedy nie lada sensację, zwyciężając debiutującego Włodzimierza Letra - zdecydowanego faworyta, do niedawna czołowego boksera kategorii +90 kg w naszym kraju na amatorstwie. Podopieczny Piotra Wilczewskiego i grupy Global Boxing w pierwszym tegorocznym występie nie miał jednak żadnych problemów z pokonaniem rywala zza wschodniej granicy. Duszak walczył dość zdecydowanie, nie dając przeciwnikowi większych szans. Konsekwencją czego było zakończenie walki przed czasem w piątej rundzie.

Jesteśmy pewni, że drugą odsłonę "Tymex Boxing Night" dobrze wspominać będzie Ewa Brodnicka (3-0, 1 KO). Warto zaznaczyć, że Polka dominując nad Pavlą Votarovą (0-7) pokazała się najefektowniej zgromadzonej publiczności spośród wszystkich boksujących na dzisiejszej gali. Pierwsza runda zakończyła się niezwykle szybko. Zawodniczka aktualnie trenująca z Pawłem Kłakiem w Warszawie zasypała gromadą ciosów Czeszkę, a tuż po nich wnikliwie przyglądający się Grzegorz Molenda zdecydował się przerwać walkę. Votarova poziomem wielce odstawała od młodej i utalentowanej Brodnickiej.

Kolejnym starciem w karcie gali było starcie Michał Gerlecki (3-0, 1 KO) z dobrze znanym z gal Tymexu Michałem Szebestikiem (1-6-1). Ten pierwszy zaprezentował twardy boks, jeśli jednak oceniać występ po przebiegu pojedynku, walka powinna zakończyć się zdecydowanie przed czasem. Zawodnik Krystiana Cieśnika i Mariusza Grabowskiego na tyle osiągnął przewagę nad swoim przeciwnikiem, że nokaut wisiał na włosku. Pod koniec starcia doświadczony "ringowy" Leszek Jankowiak zdecydował się odjąć Szebestikowi jeden punkt. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali jednomyślnie 40-35 na korzyść Gerleckiego, który odniósł swoje trzecie zwycięstwo w dotychczasowej karierze na zawodostwie.

Nikodem Jeżewski (5-0-1, 4 KO) był zdecydowanym faworytem przed zakontraktowaną na sześć rund walką z Andrzejem Witkowskim (9-9-1, 4 KO). Sądząc po przygotowaniach, jakie zawodnik Tymex Thunder Promotion przeszedł przed występem w Pionkach (sparingi z Mateuszem Masternakiem i treningi z Piotrem Wilczewskim) oraz jego postawie we wcześniejszych pojedynkach, można było ze spokojem typować zwycięstwo Polaka. Kolorowo jednak nie było. Słaba postawa Jeżewskiego doprowadziła do dość wyrównanej wojny, ciosy Witkowskiego znajdowały miejsce na nieszczelnej chwilami szczęce "Nikosia". Mimo tego wydawało się, że Jeżewski jest stroną przeważającą i powinien zostać ogłoszony zwycięzcą. Tak się jednak nie stało. Sędziowie punktowi orzekli remis, dwaj z nich punktując wynik 57-57. Po wszystkim dowiedzieliśmy się od Krystiana Cieśnika, że jego podopieczny od trzeciej rundy boksował z kontuzją.

Podobnie jak rok temu w Pionkach, Michał Żeromiński (6-1, 1 KO) został wyznaczony do walki wieczoru, w której to za jego sprawą znów nie zabrakło emocji. Popularny "Żeroma" kontrolował pojedynek, zadawał więcej ciosów i w ferworze starcia z Andriejem Hramyką (10-10-3, 9 KO). był lepszy. Doświadczony mieszkaniec Mińska nie postawił większych warunków gospodarzowi, ale imponował twardym boksem - był wytrzymały, w pierwszych rundach uderzenia Żeromińskiego nie robiły na nim dużego wrażenia, choć Polak często trafiał i w pewnym momencie wydawało się, że rzuci 22-letniego przeciwnika na deski. Mając lepsze warunki fizyczne, Hramyka nie sprostał założeniom swojego narożnika. Białorusin walczył nieczysto. W czwartej rundzie Leszek Jankowiak odjął Białorusinowi punkt za widoczne faule na pochodzącym z Pionek Żeromińskim, i było jasnym, że na kartach punktowych u sędziów Hramyka przegrywa. Szósta odsłona potyczki przerodziła się w prawdziwą wojnę. Obaj bokserzy nie wykorzystywali już gard, lecz opuszczali ręce polując na jeden nokautujący cios. Zwycięsko wbrew temu wyszedł Polak, który zdaniem punktowych zwyciężył jednogłośnie na punkty stosunkiem 60-52. Zasłużona wygrana.