McCALL NIEZNACZNIE LEPSZY OD REKOWSKIEGO. SKANDAL PRZY ODCZYTANIU KART PUNKTOWYCH!

Leszek Dudek, Informacja własna

2014-02-01

Do kuriozalnej sytuacji doszło podczas odczytywania werdyktu po walce. Według słów Marka Mateli niejednogłośnie na punkty (75-77, 76-75, 76-75) zwyciężył Marcin Rekowski, jednak sędzia ringowy Mirosław Brózio zagapił się i podniósł w górę ręce Olivera McCalla. Później zrobiło się bardzo niezręcznie, bo całą aferę trzeba było odkręcić - ku zdziwieniu i bezradności obozu Amerykanina.

Jeszcze dziwniej zrobiło się po paru minutach, kiedy Paweł Wójcik przeprowadzał wywiad z "Rexem". Właśnie wtedy do dziennikarza Polsatu Sport dotarła informacja o tym, że karty punktowe zostały źle podliczone. Okazało się, że zwycięzcą walki został mimo wszystko "Atomowy Byk". Skąd więc zamieszanie z kartami? Albo dodawanie dziewiątek i dziesiątek przerasta profesjonalistów, którzy zajmują się tym od lat, albo za kulisami działo się coś trudnego do wyjaśnienia i tutaj możemy się tylko domyślać.

Miejmy nadzieję, że wygrana Olivera McCalla (57-13, 37 KO) to ostateczny wynik i nie będziemy mieli do czynienia z kolejnymi zmianami. W takiej sytuacji Marcin Rekowski (12-1, 10 KO) poniósł dziś pierwszą porażkę na zawodowych ringach, ale w żaden sposób nie przekreśla to jego szans na ciekawą karierę w Polsce, natomiast "Atomowego Byka" zapewne jeszcze zobaczymy w naszym kraju - prawdopodobnie w walce z Andrzejem Wawrzykiem (28-1, 14 KO).

Jeśli zaś chodzi o sam przebieg pojedynku wieczoru gali w Opolu: McCall bardzo leniwie rozpoczął walkę i pierwsze dwie rundy oddał swojemu rywalowi. Obraz potyczki zmienił się w trzeciej odsłonie, kiedy amerykański weteran wrzucił wyższy bieg, wstrząsnął Rekowskim i po chwili zafundował mu nokdaun po prawym bitym z góry. Polak wstał i podjął dalszą walkę, ale wyraźnie odczuł te uderzenia i jego kryzys trwał aż do gongu.

Ofensywa "Atomowego Byka" trwała w rundzie czwartej, ale po dojściu do siebie Rekowski zaczął odpowiadać. Jego celne ciosy nie robiły jednak żadnego wrażenia na McCallu, którego szczęka uważana jest za najmocniejszą w historii. Blisko 49-letni dawny mistrz toczył wyrównaną walkę z Rekowskim w kolejnych starciach, ale przed ósmą rundą wynik wciąż był sprawą otwartą.

W ostatniej odsłonie inicjatywa należała do McCalla, a Rekowski przeboksował tę rundę na wstecznym i wyraźnie unikał wymian, starając się trzymać bezpieczny dystans. Po ostatnim gongu Oliver natychmiast zaczął manifestować swoją radość, natomiast Polak nie był przekonany co do tego, czy należała mu się wygrana. Obydwaj zawodnicy bardzo ładnie zachowali się, gdy ogłoszono ostateczny werdykt. Należy to pochwalić chociażby dlatego, że całe zamieszanie kosztowało obydwu sporo nerwów.