MASTERNAK: JAK JESTEM DOBRZE PRZYGOTOWANY, TO MOGĘ WYGRAĆ Z KAŻDYM

Redakcja, polsatsport.pl

2014-01-30

Mateusz Masternak (30-1, 22 KO) jest już w Danii wraz ze swoim trenerem Piotrem Wilczewskim. Wczoraj wywiad z byłym mistrzem Europy przeprowadził Artur Łukaszewski, a niektóre fragmenty prezentujemy Wam poniżej.

- Jak przebiegały przygotowania do walki z Sandro Siproszwilim?
Mateusz Masternak
: Bardzo dobrze. Głównie trenowałem w Dzierżoniowie z Piotrkiem Wilczewskim. Mieliśmy jednego, bardzo dobrego sparingpartnera z kategorii półciężkiej Nadjiba Mohammediego (rekord 34-3). Sparowałem też z Nikodemem Jeżewskim, Pawłem Stępniem i paroma innymi, ciekawymi zawodnikami. Uważam, że ten okres sparingowy był fajny a jak okres sparingowy jest dobry to znaczy, że dobre były przygotowania.

- Jak bardzo osłabiła Cię porażka z Grigorijem Drozdem?
MM
: Ta porażka mnie bardzo zabolała. Nie mogłem spać, nie mogłem jeść, nie mogłem myśleć o boksie. Nie mogłem spojrzeć swojej żonie, swojemu synowi w oczy. Czułem, że bardzo ich zawiodłem. Zawiodłem też samego siebie, zawiodłem polskich kibiców. Bardzo mocno to przeżyłem, bardzo źle się z tym czułem. Bezpośrednio po walce jakoś to do mnie nie doszło, myślałem, że jakoś to będzie. Później spotykałem kibiców, który mówili że płakali bo wydawało im się, że ja zawsze będę zwyciężał. Poczułem, że mam mnóstwo fanów, którzy dobrze mi życzą. Teraz chcę im pokazać w ringu dziesięć razy więcej by nie powtarzać tego samego, ringowego schematu…

- Jaka jest twoja taktyka na walkę w Danii?
MM
: Bardzo prosta. Być może nie powinienem, ale będę chciał się bić w półdystansie, dużo lewą ręką, będę chciał z nim boksować na dużym pressingu. Wydaje mi się, że gdybym wcześniej tak boksował to mój styl inaczej mógłby wyglądać… W ostatnim czasie boksowałem może dobrze, może poprawnie, ale miałem przerost techniki nad treścią, nad sercem, nad tym co siedzi we mnie. Chciałem po prostu wypunktować, wygrać, zejść z ringu, móc potwierdzić patrząc w lustro, że wszystko jest ze mną w porządku i nie mam śladu walki na twarzy…Chyba gdybym mniej kombinował, więcej serca wkładał w walkę, nie starał się kombinować ze swoim stylem, żeby był jak najbardziej niewygodny, jak najbardziej trudny dla przeciwnika, to byłoby lepiej. Teraz chcę po prostu skupić się na prostych rzeczach. Lewy prosty, prawy prosty, ciosy na dół, zwykłe abecadło. Z trenerem Wilczewskim chcemy dopracować to do perfekcji. Proste rzeczy powinny być dla nas dużo lepsze niż rzeczy wykombinowane.

- Technika techniką a co z psychiką?
MM
: Moja psychika jest mocna jak nigdy. Nie uważam, że nic się nie stało, ale też nie sądzę, że przegrana walka z Drozdem jakoś załamała mnie i straciłem głód zwycięstwa, głód boksu, serce do walki. Nie. Wciąż wiem, że jak jestem dobrze przygotowany to mogę wygrać z każdym zawodnikiem w mojej kategorii wagowej. Mój cel jest niezmienny. Chcę zostać zawodowym mistrzem świata. Do tego będę dążył, nie ważne co będą mówić ludzie. Wierzę w siebie. Uważam, że moja ostatnia walka jest najlepszą rzeczą jaka mogła mi się przytrafić na tym etapie kariery i nie odbieram jej już jako wielkiej porażki a raczej jako wielką nauczkę na przyszłość. Nauczyłem się, że w przygotowaniach muszę zwracać nie tylko uwagę na rzeczy istotne ale też na małe niuanse, które później mają rzeczywisty wpływ na rezultat moich ringowych poczynań. Wiadomo, ta pierwsza walka po przegranej niesie ze sobą jakąś presję. Nowy trener, dużo nowych rzeczy. Na taki powrót też czekają kibice. Chcą wiedzieć czy moja porażka była wypadkiem przy pracy czy też pokazała, że coś się wypaliło i skończyło…Jakieś dodatkowe emocje są z tym związane, ale czuję się mocny, jestem zdrowy, na treningach wszystko jest w porządku. Wejdę do ringu i dam z siebie wszystko.

CZYTAJ CAŁY WYWIAD >>>